Byłam sceptyczna do pomysłu wprowadzania czegoś na kształt standardów leczenia w dziwnej formie komunikatów ad hoc, jak na przykład ten, który pojawił się w listopadzie 2021 r. na stronie Ministerstwa Zdrowia – na temat sytuacji zagrażających życiu i zdrowiu matki. Ale zmieniłam zdanie.
Komunikat, o którym wspominam na początku, ma tytuł: „Życie i zdrowie matki najważniejsze” (link tutaj).
Zagrożenie życia lub zdrowia ciężarnej
Ministerstwo Zdrowia „przypomina” w nim o tym, że w przypadku sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia ciężarnej (np. podejrzenia zakażenia dotyczącego jamy macicy, krwotoku) niezwłoczne zakończenie ciąży jest zgodne z prawem. Niezależnie od tego, na jakim etapie jest ciąża. I niezależnie od tego, czy dziecko żyje, czy nie. Oczywiste? W wielu przypadkach nie bardzo.
Ostatnio znów analizowałam kilka różnych spraw, gdzie z niewiadomych przyczyn lekarze postanowili zagrać życiem kobiety w „orzeł czy reszka”. Lekarze przegrali. Właściwie nie, nie oni. Przegranymi okazały się kobiety. Kilka z nich przeżyło, ale cudem. Ciąże zakończyły się poronieniem, a one wyszły z pobytu w szpitalu pokiereszowane na zdrowiu fizycznym i psychicznym.
W jednym przypadku pacjentka nie miała nawet tyle szczęścia. Zmarła, a mąż i dzieci, osierocone przez kobietę, wciąż nie mogą zaakceptować tej sytuacji. Przecież mogła żyć, gdyby podjęto zdecydowane działania, a wcześniej zapytano ją o zdanie. Może gdyby lekarze przeczytali „okólnik” Ministerstwa Zdrowia?
Wstrząs w ciąży
Ciężarna zgłosiła się do szpitala z powodu gorączki i wymiotów, które pojawiły się na kilka godzin wcześniej. Zdiagnozowano ciążę obumarłą (II trymestr). Pacjentka była już we wstrząsie. Zamiast zakończyć jak najszybciej ciążę, przystąpiono do farmakologicznej indukcji porodu. U matki, będącej już w coraz cięższym stanie ogólnym z powodu zakażenia, wywołano intensywną czynność skurczową macicy. Oksytocyna przyniosła skutek dopiero po kilku godzinach.
Kobieta zmarła niedługo po wydobyciu martwego płodu. Mąż zdecydował się na kroki prawne, jak mówi – jest to winien swojej żonie i dzieciom. Odszkodowanie i zadośćuczynienie za krzywdę wyrządzoną śmiercią osoby bliskiej, nawet najwyższe, nie wróci jednak życia ciężarnej, ani nie przywróci matki dzieciom.
Lekarzu, czytaj okólniki
Dlaczego zmieniłam zdanie odnośnie roli Ministerstwa Zdrowia i Konsultanta Krajowego do Spraw Ginekologii i Położnictwa oraz Konsultanta Krajowego do Spraw Perinatologii i wydawanych przez nich komunikatów przypominających o zasadach postępowania w określonych sytuacjach?
Standardy leczenia, wydawane czy to przez towarzystwa naukowe, czy w formie rozporządzenia, rodzą się w bólach. Uzgodnienie stanowisk między autorytetami z danej dziedziny medycyny trwa wieki. Często więc ostatni opublikowany „standard” pochodzi sprzed dobrych kilku lat, podczas gdy nauka medyczna idzie cały czas do przodu.
W tej sytuacji chyba rzeczywiście lepiej w przystępnej i dostępnej dla każdego formie przynajmniej publikować takie „przypomnienia”, jak komunikat przytoczony na początku? Może przeczyta tekst jakiś lekarz, który zdążył zapomnieć o tym, czego nauczył się na studiach i w trakcie specjalizacji? Może właśnie taki krótki „okólnik” zapadnie mu w pamięć i przyda się akurat wtedy, kiedy będzie potrzebny?
Na pierwszym miejscu: pacjentka
A może przeczyta to pacjentka zanim trafi do szpitala? W zaleceniach MZ* czytamy:
„Oczywistym jest, że pacjentka na każdym etapie prowadzenia ciąży musi być informowana o aktualnych ryzykach związanych ze zdrowiem i życiem.”
I jeszcze:
„Niezależnie od podjętej przez kobietę decyzji powinna być ona odnotowana w dokumentacji medycznej i poświadczona przez pacjentkę i lekarza specjalistę w zakresie położnictwa i ginekologii.”
Pacjentka świadoma swoich praw to bezpieczniejsza pacjentka. Pamiętajmy i nie wahajmy się domagać świadczeń zgodnych z aktualną wiedzą medyczną, i respektowania naszych praw.
*Cytaty z komunikatu MZ „Życie i zdrowie matki najważniejsze”.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }