Jolanta Budzowska

radca prawny

Partner w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy. Radcowie Prawni (BFP) z siedzibą w Krakowie. Specjalizuje się w reprezentacji osób poszkodowanych w cywilnych procesach sądowych w sprawach związanych ze szkodą na osobie, w tym w szczególności z tytułu błędów medycznych oraz z tytułu naruszenia dóbr osobistych.
[Więcej >>>]

IUGR i problemy z siatką centylową

Jolanta Budzowska29 października 20242 komentarze

IUGR – wewnątrzmaciczne zahamowanie wzrastania płodu to poważna patologia ciąży.  IUGR jest powikłaniem ciąży, w którym płód z różnych przyczyn nie wykorzystał swojego potencjału wzrastania. Zdiagnozowanie IUGR w ciąży ma doniosłe znaczenie, ponieważ w grupie płodów z IUGR obserwuje się zwiększone ryzyko zgonu wewnątrzmacicznego. 

Żeby jednak podjąć próbę zapobieżenia śmierci płodu z powody IUGR, trzeba to schorzenie rozpoznać. Jak uczy moje doświadczenie procesowe, niestety nawet biegli sądowi miewają problemy ze wskazaniem właściwych danych, na których lekarz -ginekolog powinien opierać się oceniając wzrastania płodu w trakcie ciąży.

Rozpoznanie IUGR

W literaturze podkreśla się, że dla rozpoznania IUGR istotne są nie tylko wartości absolutne poszczególnych pomiarów biometrycznych płodu, ale też, a może nawet przede wszystkim, postępujący rozdźwięk między tymi wartościami, a normą. Czyli szczególnie niepokojąca dla lekarza powinna być sytuacja, gdy biometria płodu, która dotychczas była w normie, nagle zaczyna odbiegać od tej górnej granicy, z widoczną na przestrzeni kilku kolejnych badań tendencją spadkową.

Aby jednak móc rzetelnie ocenić te parametry trzeba wiedzieć, czym jest ta mityczna „norma”. I tu zaczynają się schody.

IUGR a siatka centylowa

Za optymalną metodę ustalenia co jest tą normą, póki co uznaje się tzw. siatki centylowe. W pewnym uproszczeniu: są to tabele pokazujące jaki procent płodów osiągnął daną wartość badanego parametru biometrycznego w danym tygodniu ciąży. Uznano przy tym, że jeżeli wartość znajduje się w górnych 10 centylach (tj. 90 – 100) to jest powyżej normy, natomiast wartości poniżej 10 centyla (tj. 0-10) są zbyt niskie.

To nie budzi jeszcze większych wątpliwości. Aby jednak możliwe było zastosowanie tej metody, niezbędne jest stworzenie takiej siatki centylowej, która musi być oparta na określonych, miarodajnych danych.

W tym zakresie prowadzone były liczne badania naukowe. Okazało się, że nie jest to zadanie proste, ponieważ zmiennych, które trzeba wziąć pod uwagę, jest wiele. Płeć dziecka, wiek i rasa etniczna matki, kraj pochodzenia – wszystkie te czynniki mogą, w pewnym stopniu, mieć znaczenie dla „normy”.

Kalkulator WHO, siatka Hadlocka

Jedną z popularniejszych siatek centylowych jest ta rekomendowana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), do której powszechnie udostępniono bardzo przydatny kalkulator. Docelowo siatka WHO ma mieć międzynarodowe zastosowanie, a w jej przygotowaniu starano się maksymalnie uwzględniać wspomniane wyżej przeze mnie czynniki.

Niemniej w ginekologii i położnictwie od wielu lat stosuje się także inne siatki centylowe, a w tym m.in. tzw. siatki centylowe Hadlocka, stworzone na podstawie badań i publikacji lekarza o tym samym nazwisku.

Jak się okazuje, wybór siatki, jaką  lekarz się posługuje,  może mieć istotne znaczenie przy ocenie wzrastania płodu.

Siatka siatce nierówna

Dla przykładu, w 25 tygodniu ciąży, według siatki Hadlocka płód o masie 652g będzie się jeszcze mieścił w normie, jako że jest to 10. centyl. Gdy jednak spojrzymy na siatkę WHO, taka sama masa w tym samym tygodniu ciąży to dość alarmujący, bo 6,8. centyl (przy nieznanej płci płodu).

Wydaje się, że siatki bardziej zbliżają się do siebie, gdy ciąża trwa dłużej. Np. w 33 tygodniu  masa płodu równa 1794g to  10. centyl według Hadlocka, a według WHO – 9,3. centyl. Niestety dzieje się tak jedynie po to, by później ponownie się „rozjechać” – w 40 tygodniu ciąży, masa 3004g to według Hadlocka 10. centyl, natomiast według WHO – 8,3. Podobne wątpliwości występują przy pozostałych pomiarach biometrycznych płodu, jak obwód główki czy brzucha.

Hipotrofia płodu

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że do rozpoznania hipotrofii płodu ma szanse dojść najczęściej pod koniec ciąży, to właściwa ocena ryzyka IUGR przez lekarza staje się kluczowa.  W miarę trwania ciąży wydolność łożyska maleje.  W przypadkach stwierdzenia hipotrofii płodu – gdy ciąża jest donoszona – bezpieczniej jest więc przeprowadzić  indukcję porodu. Wobec niezgodności parametrów pokazywanych przez różne siatki centylowe, lekarz powinien zachować szczególną starannośćw monitorowaniu stanu ciąży i płodu.

Oczywiście, w diagnostyce IUGR wartości pomiarów biometrycznych nie są, z reguły, samodzielnie decydujące. Pozostają one jednak istotnym narzędziem w ręku lekarza, które powinno pomagać w postawieniu właściwej diagnozy, a w szczególności w odpowiednio wczesnym wychwyceniu choroby płodu.

https://www.cdc.gov/growthcharts/data/set1clinical/cj41c017.pdfIlustracja: https://www.cdc.gov/growthcharts/data/set1clinical/cj41c017.pdf

Nierozpoznanie lub spóźnione rozpoznanie IUGR stanowi błąd, który może być podstawą dochodzenia roszczeń odszkodowawczych. Niestety, ponieważ  w ciążach powikłanych IUGR ryzyko zgonu wewnątrzmacicznego płodu jest zwiększone, błąd lekarza często ma takie właśnie tragiczne skutki.

Brak właściwej diagnozy IUGR może skutkować także poważną chorobą dziecka. Najczęściej przyczyną ciężkiego stanu dziecka będzie niedotlenienie wewnątrzmaciczne, ponieważ w ciążach powikłanych IUGR ryzyko wystąpienia niedotlenienia jest wyższe niż w ciążach fizjologicznych. Odpowiednio wczesne rozwiązanie ciąży może temu zapobiec, ale – znów – pod warunkiem postawienia przez lekarza właściwej diagnozy.

Jeśli błąd diagnostyczny lekarza w zakresie IUGR skutkuje niedotlenieniem wewnątrzmacicznym, a w konsekwencji  trwałą, ciężką niepełnosprawnością fizyczną i intelektualną dziecka,  dziecko może domagać się zadośćuczynienia za krzywdę, odszkodowania za wszelkie koszty leczenia, a także renty z tytułu zwiększonych potrzeb.

 

***

W opracowaniu postu korzystałam m.in.z publikacji: „Wewnątrzmaciczne zahamowanie wzrastania płodu – postępowanie” – dr hab. n. med. Dorota A. Bomba-Opoń, I Katedra i Klinika Położnictwa i Ginekologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Post powstał we współpracy z mec. Michałem Krzanowskim.

 

Właśnie wróciłam z rozprawy karnej w procesie toczącym się w związku ze śmiercią Pani Izabeli z Pszczyny. W tym postępowaniu sąd wyłączył jawność rozprawy, więc niestety nie można przekazywać informacji na temat dowodów przeprowadzanych przed sądem, wyjaśnień oskarżonych lekarzy  czy ich strategii procesowej. 


Kiedy sąd może zarządzić wyłączenie jawności rozprawy i co to w praktyce oznacza?

Wyłączenie jawności rozprawy

Sąd może w całości lub w części wyłączyć jawność rozprawy, gdy jawność mogłaby:

  • wywołać zakłócenie spokoju publicznego, czyli jeśli okoliczności sprawy wywołują oburzenie opinii publicznej i jawna rozprawa mogłaby stworzyć realne zagrożenie dla spokoju publicznego, np. spowodować rozruchy lub zamieszki o zasięgu społecznym;
  • obrażać dobre obyczaje, czyli jeśli w trakcie rozprawy może dojść do ujawnienia drastycznych faktów, szczególnie dotyczących sfery intymnej osób uczestniczących w postępowaniu, niezależnie od rodzaju przestępstwa;
  • ujawnić okoliczności, które ze względu na ważny interes państwa powinny być zachowane w tajemnicy, czyli gdy ujawnienie określonych okoliczności (niestanowiących informacji niejawnych) mogłoby skutkować zaistnieniem szkody dla Rzeczypospolitej Polskiej;
  • naruszyć ważny interes prywatny, czyli spowodować poważne konsekwencje dla danej osoby,  niezależnie od jej związku z toczącym się postępowaniem. Chodzi tu o sytuację, kiedy na rozprawie miałaby być ujawnione informacje odnoszące się do sfery prywatnej uczestnika procesu, w tym oskarżonego, których publiczne ujawnienie mogłoby realnie, a dodatkowo zbędnie wyrządzić krzywdę temu uczestnikowi albo innym osobom, pod warunkiem, że nie dotyczy to okoliczności objętych opisem czynu lub wskazujących na motywację oskarżonego. Istotne jest przy tym zawsze rozważenie, czy publiczne ich ujawnienie nie jest jednak niezbędne do zapewnienia opinii publicznej rzetelnej informacji o danej sprawie, dla zrozumienia przesłanek, na jakich oparto wydane orzeczenie;
  • jeżeli choćby jeden z oskarżonych jest nieletni lub na czas przesłuchania świadka, który nie ukończył 15 lat. 

Ponadto wyłączenie jawności może nastąpić na żądanie osoby, która złożyła wniosek o ściganie.

Proces w sprawie śmierci Pani Izabeli z Pszczyny
Proces w sprawie śmierci Pani Izabeli z Pszczyny

Kto może być na sali rozpraw w procesie, w którym wyłączono jawność?

W przypadku wyłączenia jawności mogą być obecne na rozprawie, oprócz osób biorących udział w postępowaniu, po dwie osoby wskazane przez oskarżyciela publicznego, oskarżyciela posiłkowego, oskarżyciela prywatnego i oskarżonego (tzw. mężowie zaufania). Jeżeli jest kilku oskarżycieli lub oskarżonych, każdy z nich może żądać pozostawienia na sali rozpraw po jednej osobie. 

Odpowiedzialność karna za ujawnienie tajemnicy

Przewodniczący poucza obecnych o obowiązku zachowania w tajemnicy okoliczności ujawnionych na rozprawie toczącej się z wyłączeniem jawności i uprzedza o skutkach niedopełnienia tego obowiązku.

Zgodnie z przepisem art. 241§1 i §2 Kodeksu karnego, kto rozpowszechnia publicznie wiadomości z rozprawy sądowej prowadzonej z wyłączeniem jawności, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Trzeba przy tym pamiętać, że odpowiedzialność karna za ujawnienie tajemnicy rozprawy nie jest uzależniona od tego, czy dana osoba była obecna na rozprawie prowadzonej z wyłączeniem jawności ani od tego, czy była pouczona w trybie art. 362 k.p.k.**

Kiedy ogłoszenie wyroku w sprawie Pani Izabeli z Pszczyny?

Na pewno nie wcześniej, niż w 2025 r.

Co prawda, ogłoszenie wyroku jest zawsze jawne, ale jeśli jawność rozprawy wyłączono w całości lub w części, to ustne uzasadnienie wyroku również może nastąpić z wyłączeniem jawności w całości lub w części.

Dostępny publicznie wyrok w procesie dotyczącym śmierci Pani Izabeli z Pszczyny pokaże nam przynajmniej jedno: czy sąd podzielił zarzuty z aktu oskarżenia. Może jednak – z uwagi na doniosłość sprawy – uda się przekonać sąd, aby zmienił swoją decyzję co do wyłączenia jawności jeszcze w toku przewodu sądowego?

#anijednejwiecej – opinia publiczna ma prawo wiedzieć.

 

**wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 kwietnia 2019 r., sygn. akt IV KK 653/18, OSNKW 2019/7/37. 

Po 7 latach od tragicznego w skutkach porodu – mamy to! Zapadł wyrok – a my wraz z rodzicami dziecka  – tym samym zyskaliśmy pewność, że chłopiec, który w 2017 r. doznał bardzo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w wyniku niedotlenienia wewnątrzmacicznego, będzie miał zapewnione pieniądze na leczenie, opiekę i rehabilitację.

Dziecko urodziło się w zamartwicy. Zamartwica jest ciężkim stanem dziecka wynikającym z niedoboru tlenu. Jak doszło do niedotlenienia podczas tego porodu? Czy nie dało się temu zapobiec?

W kancelarii znaleźliśmy odpowiedź na te pytania. Po analizie dokumentacji medycznej byliśmy pewni, że za fakt, że dziecko urodziło się w zamartwicy, odpowiada szpital, w którym odbył się poród. Dlatego doradziliśmy rodzicom proces o odszkodowanie, zadośćuczynienie i rentę dla dziecka, oraz walkę o zadośćuczynienie dla nich samych.

Niewspółmierność porodowa i duża waga płodu

Popełnione już przy przyjęciu do szpitala matki dziecka błędy sprowadzały się po pierwsze do nierozpoznania niewspółmierności porodowej, a po drugie nierozpoznania zwężenia miednicy matki.

Na fakt, że miednica jest zwężona, wskazywały pomiary wykonane przez personel, ale nie wyciągnięto z tego właściwych wniosków. Lekarz nie dostrzegł też ryzyka wynikającego z drugiego czynnika, wpływającego na ocenę niewspółmierności porodowej, czyli dużej wagi płodu.

Biegły powołany w procesie potwierdził nasze zarzuty, że oba te czynniki występowały oraz że w związku z tym należało się spodziewać wielu trudności w razie prowadzenia porodu drogami natury.

Błędna ocena KTG

Kiedy rozpoczął się poród, lekarz błędnie ocenił uzyskane wyniki badania KTG. Biegły zgodził się z naszą interpretacją i  przyznał, że jeden z wykonywanych w toku porodu zapisów był nieprawidłowy – występowały w nim zaburzenia tętna płodu w postaci deceleracji (zwolnień). Zdaniem biegłego, nie musiały one samodzielnie stanowić wskazania do cięcia cesarskiego, ale należało obligatoryjnie wyjaśnić ich przyczynę, a także kontynuować zapis KTG. Zamiast tego, personel odłączył zapis KTG po zaledwie 12 minutach od wystąpienia ostatniej deceleracji.  Była to błędna decyzja.

Zapis KTG podłączono co prawda ponownie, ale dopiero po ponad godzinnej przerwie. Brak monitorowania tętna płodu w tym kluczowym okresie skutkował przeoczeniem dalszych zaburzeń tętna, których występowanie było – zdaniem biegłego – bardzo prawdopodobne. Jednocześnie, jak wynika z opinii, gdyby potwierdzono dalsze występowanie deceleracji, to należało zakończyć ciążę operacyjnie – wykonując cięcie cesarskie.

Zapis badania KTG wznowionego po upływie ponad godziny był niestety jeszcze gorszy niż wcześniejszy. Wskazywał na niedotlenienie płodu i wysokie ryzyko zamartwicy. Powinien być traktowany jako zapis patologiczny. Stanowił więc wskazanie do wykonania natychmiastowego cięcia cesarskiego, już po pierwszych kilku minutach od rozpoczęcia badania.

Poród drogami natury zamiast cięcia cesarskiego

Zamiast wykonać cięcie cesarskie w trybie natychmiastowym, personel kontynuował poród drogami natury. Zeznania świadków co prawda wskazywały na to, że cięcie cesarskie było planowane, jednak w rzeczywistości nigdy do niego nie doszło. Na domiar złego, rodzącej podawano oksytocynę.

Zamartwica urodzeniowa – stan dziecka

W wyniku zaniedbań lekarzy dziecko urodziło się w zamartwicy. W efekcie niedotlenienia doznało mózgowego porażenia dziecięcego o postaci kurczowego porażenia obustronnego, jak również cierpi na padaczkę. Chłopiec jest dzieckiem z ciężkim uszkodzeniem ośrodkowego układu nerwowego, spowodowanym masywnymi zmianami poniedotlenieniowymi, występującymi w wielu strukturach mózgu.

W aspekcie fizycznym, dziecko, mające aktualnie 7 lat, nie utrzymuje głowy w pionie, nie jest w stanie samodzielnie usiąść, a tym bardziej utrzymać się samodzielnie w pozycji stojącej. W kończynach górnych i dolnych zauważalne są ruchy mimowolne, stwierdzono 100% deficyt sprawności manualnej obu dłoni.

Chłopiec nie jest też w stanie podjąć jakiejkolwiek komunikacji z otoczeniem (nawet alternatywnej), ani nawet sygnalizować swoich potrzeb fizjologicznych. Opiniujący w sprawie biegły z zakresu rehabilitacji stwierdził, że w jego przypadku występuje całkowity brak możliwości czynnego uczestniczenia w życiu rodzinnym.

Uszczerbek na zdrowiu został przez biegłych uznany za trwały, a rokowania są niepomyślne. Niemniej, co oczywiste, rodzice muszą nadal podejmować intensywne leczenie i rehabilitację dziecka, aby zapobiec dalszemu pogorszeniu jego stanu zdrowia.

Postępowanie przedsądowe

Przed wystąpieniem przez nas na drogę sądową matka chłopca złożyła skargę na naruszenie praw pacjenta do Rzecznika Praw Pacjenta. Następnie, w toku postępowania wyjaśniającego Rzecznik ustalił, że poród nie był prowadzony prawidłowo i  stwierdził naruszenie prawa matki do świadczeń zdrowotnych udzielonych z należytą starannością przez pozwany podmiot leczniczy.

Mimo tego, w toku postępowania wyjaśniającego szpital oświadczył, że jego zdaniem postępowanie personelu medycznego względem rodzącej było w pełni prawidłowe. W takiej sytuacji, wobec braku jakichkolwiek szans na ugodę przedsądową,  nie było innego wyjścia jak skierować sprawę do sądu.

Po wniesieniu przez nas pozwu Rzecznik Praw Pacjenta przystąpił do postępowania jako jego uczestnik.

Zamartwica, niedotlenienie - wygrana!

Zamartwica, niedotlenienie – wygrana!

Zabezpieczenie

Na początku procesu, zgodnie z naszym wnioskiem, sąd postanowił o częściowym zabezpieczeniu roszczenia małoletniego powoda o zapłatę renty, a to w kwocie 2.750 zł miesięcznie. W związku z tym, renta w takiej wysokości była wypłaca przez pozwanych od czerwca 2020 roku aż do teraz.

Wyrok  – odszkodowanie za błąd porodowy

Pozwany podmiot prowadzący szpital, a także jego ubezpieczyciel, przez cały proces konsekwentnie negowali własną odpowiedzialność co do zasady. Mimo tego, po czterech latach procesu, sąd uwzględnił żądania pozwu w przeważającej części, zasądzając na rzecz małoletniego powoda zadośćuczynienie w wysokości 1.200.000 zł, a także odszkodowanie w kwocie ok. 63 tys. zł. Kwoty te zostały zasądzone wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie za niemal cały czas trwania procesu.

Sąd zasądził także na rzecz dziecka rentę z tytułu zwiększonych potrzeb w wysokości ok. 11 tys. zł miesięcznie.

Na rzecz rodziców chłopca sąd przyznał zadośćuczynienie w kwotach po 100 tys. zł, również z odsetkami ustawowymi za opóźnienie. Sąd podjął taką decyzję, bo uznał, że rodzice mają prawo do wynagrodzenia im krzywdy jakiej doznali wobec odebrania im możliwości nawiązania i kontynuowania więzi rodzinnej z ich synem.  Jest to skutkiem jego ciężkiej niepełnosprawności, za którą odpowiedzialność ponosi szpital.

Ile trwa proces o błąd okołoporodowy?

Ten proces, jak wspomniałam, trwał 4 lata, co jak na postępowanie tego kalibru jest bardzo krótkim czasem. W sprawach błędów okołoporodowych zwykle trzeba się liczyć z tym, że I instancja zajmie 5-7 lat. Wiem, to szmat czasu, ale niestety nie mamy wpływu na to, jak bardzo sądy są przeciążone i jak bardzo „reformy” ostatnich lat okazały się być przeciwskuteczne i szkodzące wymiarowi sprawiedliwości.

Rodzice nie mają jednak innego wyjścia jak walczyć o odszkodowanie dla dziecka, bo to jest walka o przyszłość finansową całej rodziny. A tym samym o spokój ducha i brak stresu o jutro i kolejne dni. Wyrok daje pewność, że nie zabraknie środków na opiekę, leczenie i rehabilitację poszkodowanego pacjenta.

Ukazały się właśnie Wytyczne ws. aborcji autorstwa Ministerstwa Zdrowia, a pełny tytuł brzmi: „Wytyczne w sprawie obowiązujących przepisów prawnych dotyczących dostępu do procedury przerwania ciąży”.  Miałam już okazję je kilkakrotnie skomentować, w tym dla TVN24 i wiodących portali zajmujących się problematyką ochrony zdrowia (a także na moich profilach w  SM), więc nie będę się powtarzać.

Jako prawnik reprezentujący poszkodowanych pacjentów i pacjentki, chcę zwrócić uwagę na trzy najważniejsze moim zdaniem tezy, jakie padają w Wytycznych.

Swoją drogą, wytyczne powinny mieć tytuł: „Wytyczne w sprawie ratowania zdrowia i życia kobiety ciężarnej”, bo o tym mówią.

1. Definicja zagrożenia

Wystarczy, że ciąża zagraża życiu albo zdrowiu kobiety, by zakończenie  ciąży było zgodne z prawem, a zagrożenie nie musi być bezpośrednie, tzn. np. kobieta nie musi „tu i teraz” umierać, by lekarz mógł stwierdzić, że ciążę można legalnie zakończyć;

2. Prawo do informacji

Lekarz ma obowiązek poinformować kobietę nie tylko o ryzykach dla życia lub zdrowia, jakie w jej przypadku wiążą się z ciążą, ale też o tym, jakie ciężarna ma możliwości działania. Przede wszystkim ma obowiązek poinformować kobietę o tym, że w jej przypadku dopuszczalne jest przerwanie ciąży;

3. Pacjentka ma prawo do podjęcia decyzji o przerwaniu ciąży albo jej kontynuowaniu

Żadna pacjentka nie ma obowiązku przerwania ciąży nawet w sytuacji, gdy ciąża zagraża jej życiu lub zdrowiu. To pacjentka, po otrzymaniu przez nią od lekarza pełnej i zrozumiałej informacji medycznej, podejmuje decyzję czy podejmuje ryzyko i kontynuuje ciążę, czy też korzysta z prawa do jej zakończenia z uwagi na obawę co do własnego zdrowia i życia.

Wytyczne ws aborcji

Wytyczne ws aborcji

Mam nadzieję, że te informacje ostudzą choć trochę emocje, jakie wytyczne wzbudzają wśród niektórych osób. To są wytyczne o tym, jak uratować kobietę w ciąży. Jeśli ktoś nie wierzy, polecam wpis: „Ciąża w bliźnie po cięciu cesarskim a sprawa polska”

 

 

Kiedyś wśród znajomych lekarzy położników zrobiłam sondaż. Pytanie było proste: jak szybko można wydobyć dziecko w sytuacji zagrożenia – ile minut musi się poświęcić na poszczególne czynności od momentu podjęcia decyzji o cięciu cesarskim do urodzenia dziecka, przy założeniu dobrej organizacji szpitala?

Nagłe cięcie cesarskie –  godzina wydobycia dziecka

Opinie były zbieżne co do czasu, średnio wskazywano 10-15 min. Jeden z lekarzy pochwalił się swoim „rekordem”, który wyniósł 5 min. Ta odpowiedź była najdokładniejsza:

„U mnie w szpitalu ten czas to ok. 12 minut. Sala porodowa jest za ścianą bloku operacyjnego,  więc dystans żaden. Mamy alarm który jak się włączy, to każdy słyszy przez głośnik wezwanie do nagłego cięcia, nie trzeba nikogo oddzielnie wzywać.  Anestezjolog i zespół pielęgniarski są obecni przez całą dobę na bloku operacyjnym. Sala operacyjna jest gotowa z przygotowanym instrumentarium do cięcia i każdy zna swoją rolę. Doświadczony anestezjolog znieczula błyskawicznie. A od wzięcia do ręki skalpela przez położnika, który ma wprawę, do wyjęcia dziecka, mija 30 sekund.”

Z łożyskami jest w ogóle ciekawa sprawa. W innym procesie, tym razem cywilnym, szpital na pewnym etapie wyciągnął królika z kapelusza, czyli wynik badania histopatologicznego łożyska, który w cudowny sposób odnalazł się w szpitalu po… 7 latach postępowania. Wcześniej nikt się nawet nie zająknął, że takie badanie było wykonane.

I tak to szpitalowi nie pomogło:) Biegli podtrzymali swoją opinię, że do niedotlenienia doszło w trakcie porodu, a za stan dziecka odpowiada fakt, że decyzję o cięciu cesarskim podjęto zdecydowanie za późno.

Łożysko jak dziennik życia

Pomimo postępów w monitorowaniu stanu płodu w ostatnich latach, czasem trudno jest odtworzyć wszystko, co działo się z płodem tuż przed urodzeniem.

O łożysku mówi się jednak, że jest „dziennikiem życia wewnątrzmacicznego” i może naświetlić wiele aspektów tych procesów, m.in. pokazać, czy doszło do przedwczesnego oddzielenia się łożyska i czy personel medyczny powinien był podjąć decyzję o zabiegowym ukończeniu porodu.