Jolanta Budzowska

radca prawny

Partner w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy. Radcowie Prawni (BFP) z siedzibą w Krakowie. Specjalizuje się w reprezentacji osób poszkodowanych w cywilnych procesach sądowych w sprawach związanych ze szkodą na osobie, w tym w szczególności z tytułu błędów medycznych oraz z tytułu naruszenia dóbr osobistych.
[Więcej >>>]

Właśnie wróciłam z rozprawy karnej w procesie toczącym się w związku ze śmiercią Pani Izabeli z Pszczyny. W tym postępowaniu sąd wyłączył jawność rozprawy, więc niestety nie można przekazywać informacji na temat dowodów przeprowadzanych przed sądem, wyjaśnień oskarżonych lekarzy  czy ich strategii procesowej. 


Kiedy sąd może zarządzić wyłączenie jawności rozprawy i co to w praktyce oznacza?

Wyłączenie jawności rozprawy

Sąd może w całości lub w części wyłączyć jawność rozprawy, gdy jawność mogłaby:

  • wywołać zakłócenie spokoju publicznego, czyli jeśli okoliczności sprawy wywołują oburzenie opinii publicznej i jawna rozprawa mogłaby stworzyć realne zagrożenie dla spokoju publicznego, np. spowodować rozruchy lub zamieszki o zasięgu społecznym;
  • obrażać dobre obyczaje, czyli jeśli w trakcie rozprawy może dojść do ujawnienia drastycznych faktów, szczególnie dotyczących sfery intymnej osób uczestniczących w postępowaniu, niezależnie od rodzaju przestępstwa;
  • ujawnić okoliczności, które ze względu na ważny interes państwa powinny być zachowane w tajemnicy, czyli gdy ujawnienie określonych okoliczności (niestanowiących informacji niejawnych) mogłoby skutkować zaistnieniem szkody dla Rzeczypospolitej Polskiej;
  • naruszyć ważny interes prywatny, czyli spowodować poważne konsekwencje dla danej osoby,  niezależnie od jej związku z toczącym się postępowaniem. Chodzi tu o sytuację, kiedy na rozprawie miałaby być ujawnione informacje odnoszące się do sfery prywatnej uczestnika procesu, w tym oskarżonego, których publiczne ujawnienie mogłoby realnie, a dodatkowo zbędnie wyrządzić krzywdę temu uczestnikowi albo innym osobom, pod warunkiem, że nie dotyczy to okoliczności objętych opisem czynu lub wskazujących na motywację oskarżonego. Istotne jest przy tym zawsze rozważenie, czy publiczne ich ujawnienie nie jest jednak niezbędne do zapewnienia opinii publicznej rzetelnej informacji o danej sprawie, dla zrozumienia przesłanek, na jakich oparto wydane orzeczenie;
  • jeżeli choćby jeden z oskarżonych jest nieletni lub na czas przesłuchania świadka, który nie ukończył 15 lat. 

Ponadto wyłączenie jawności może nastąpić na żądanie osoby, która złożyła wniosek o ściganie.

Proces w sprawie śmierci Pani Izabeli z Pszczyny
Proces w sprawie śmierci Pani Izabeli z Pszczyny

Kto może być na sali rozpraw w procesie, w którym wyłączono jawność?

W przypadku wyłączenia jawności mogą być obecne na rozprawie, oprócz osób biorących udział w postępowaniu, po dwie osoby wskazane przez oskarżyciela publicznego, oskarżyciela posiłkowego, oskarżyciela prywatnego i oskarżonego (tzw. mężowie zaufania). Jeżeli jest kilku oskarżycieli lub oskarżonych, każdy z nich może żądać pozostawienia na sali rozpraw po jednej osobie. 

Odpowiedzialność karna za ujawnienie tajemnicy

Przewodniczący poucza obecnych o obowiązku zachowania w tajemnicy okoliczności ujawnionych na rozprawie toczącej się z wyłączeniem jawności i uprzedza o skutkach niedopełnienia tego obowiązku.

Zgodnie z przepisem art. 241§1 i §2 Kodeksu karnego, kto rozpowszechnia publicznie wiadomości z rozprawy sądowej prowadzonej z wyłączeniem jawności, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Trzeba przy tym pamiętać, że odpowiedzialność karna za ujawnienie tajemnicy rozprawy nie jest uzależniona od tego, czy dana osoba była obecna na rozprawie prowadzonej z wyłączeniem jawności ani od tego, czy była pouczona w trybie art. 362 k.p.k.**

Kiedy ogłoszenie wyroku w sprawie Pani Izabeli z Pszczyny?

Na pewno nie wcześniej, niż w 2025 r.

Co prawda, ogłoszenie wyroku jest zawsze jawne, ale jeśli jawność rozprawy wyłączono w całości lub w części, to ustne uzasadnienie wyroku również może nastąpić z wyłączeniem jawności w całości lub w części.

Dostępny publicznie wyrok w procesie dotyczącym śmierci Pani Izabeli z Pszczyny pokaże nam przynajmniej jedno: czy sąd podzielił zarzuty z aktu oskarżenia. Może jednak – z uwagi na doniosłość sprawy – uda się przekonać sąd, aby zmienił swoją decyzję co do wyłączenia jawności jeszcze w toku przewodu sądowego?

#anijednejwiecej – opinia publiczna ma prawo wiedzieć.

 

**wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 kwietnia 2019 r., sygn. akt IV KK 653/18, OSNKW 2019/7/37. 

Po 7 latach od tragicznego w skutkach porodu – mamy to! Zapadł wyrok – a my wraz z rodzicami dziecka  – tym samym zyskaliśmy pewność, że chłopiec, który w 2017 r. doznał bardzo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w wyniku niedotlenienia wewnątrzmacicznego, będzie miał zapewnione pieniądze na leczenie, opiekę i rehabilitację.

Dziecko urodziło się w zamartwicy. Zamartwica jest ciężkim stanem dziecka wynikającym z niedoboru tlenu. Jak doszło do niedotlenienia podczas tego porodu? Czy nie dało się temu zapobiec?

W kancelarii znaleźliśmy odpowiedź na te pytania. Po analizie dokumentacji medycznej byliśmy pewni, że za fakt, że dziecko urodziło się w zamartwicy, odpowiada szpital, w którym odbył się poród. Dlatego doradziliśmy rodzicom proces o odszkodowanie, zadośćuczynienie i rentę dla dziecka, oraz walkę o zadośćuczynienie dla nich samych.

Niewspółmierność porodowa i duża waga płodu

Popełnione już przy przyjęciu do szpitala matki dziecka błędy sprowadzały się po pierwsze do nierozpoznania niewspółmierności porodowej, a po drugie nierozpoznania zwężenia miednicy matki.

Na fakt, że miednica jest zwężona, wskazywały pomiary wykonane przez personel, ale nie wyciągnięto z tego właściwych wniosków. Lekarz nie dostrzegł też ryzyka wynikającego z drugiego czynnika, wpływającego na ocenę niewspółmierności porodowej, czyli dużej wagi płodu.

Biegły powołany w procesie potwierdził nasze zarzuty, że oba te czynniki występowały oraz że w związku z tym należało się spodziewać wielu trudności w razie prowadzenia porodu drogami natury.

Błędna ocena KTG

Kiedy rozpoczął się poród, lekarz błędnie ocenił uzyskane wyniki badania KTG. Biegły zgodził się z naszą interpretacją i  przyznał, że jeden z wykonywanych w toku porodu zapisów był nieprawidłowy – występowały w nim zaburzenia tętna płodu w postaci deceleracji (zwolnień). Zdaniem biegłego, nie musiały one samodzielnie stanowić wskazania do cięcia cesarskiego, ale należało obligatoryjnie wyjaśnić ich przyczynę, a także kontynuować zapis KTG. Zamiast tego, personel odłączył zapis KTG po zaledwie 12 minutach od wystąpienia ostatniej deceleracji.  Była to błędna decyzja.

Zapis KTG podłączono co prawda ponownie, ale dopiero po ponad godzinnej przerwie. Brak monitorowania tętna płodu w tym kluczowym okresie skutkował przeoczeniem dalszych zaburzeń tętna, których występowanie było – zdaniem biegłego – bardzo prawdopodobne. Jednocześnie, jak wynika z opinii, gdyby potwierdzono dalsze występowanie deceleracji, to należało zakończyć ciążę operacyjnie – wykonując cięcie cesarskie.

Zapis badania KTG wznowionego po upływie ponad godziny był niestety jeszcze gorszy niż wcześniejszy. Wskazywał na niedotlenienie płodu i wysokie ryzyko zamartwicy. Powinien być traktowany jako zapis patologiczny. Stanowił więc wskazanie do wykonania natychmiastowego cięcia cesarskiego, już po pierwszych kilku minutach od rozpoczęcia badania.

Poród drogami natury zamiast cięcia cesarskiego

Zamiast wykonać cięcie cesarskie w trybie natychmiastowym, personel kontynuował poród drogami natury. Zeznania świadków co prawda wskazywały na to, że cięcie cesarskie było planowane, jednak w rzeczywistości nigdy do niego nie doszło. Na domiar złego, rodzącej podawano oksytocynę.

Zamartwica urodzeniowa – stan dziecka

W wyniku zaniedbań lekarzy dziecko urodziło się w zamartwicy. W efekcie niedotlenienia doznało mózgowego porażenia dziecięcego o postaci kurczowego porażenia obustronnego, jak również cierpi na padaczkę. Chłopiec jest dzieckiem z ciężkim uszkodzeniem ośrodkowego układu nerwowego, spowodowanym masywnymi zmianami poniedotlenieniowymi, występującymi w wielu strukturach mózgu.

W aspekcie fizycznym, dziecko, mające aktualnie 7 lat, nie utrzymuje głowy w pionie, nie jest w stanie samodzielnie usiąść, a tym bardziej utrzymać się samodzielnie w pozycji stojącej. W kończynach górnych i dolnych zauważalne są ruchy mimowolne, stwierdzono 100% deficyt sprawności manualnej obu dłoni.

Chłopiec nie jest też w stanie podjąć jakiejkolwiek komunikacji z otoczeniem (nawet alternatywnej), ani nawet sygnalizować swoich potrzeb fizjologicznych. Opiniujący w sprawie biegły z zakresu rehabilitacji stwierdził, że w jego przypadku występuje całkowity brak możliwości czynnego uczestniczenia w życiu rodzinnym.

Uszczerbek na zdrowiu został przez biegłych uznany za trwały, a rokowania są niepomyślne. Niemniej, co oczywiste, rodzice muszą nadal podejmować intensywne leczenie i rehabilitację dziecka, aby zapobiec dalszemu pogorszeniu jego stanu zdrowia.

Postępowanie przedsądowe

Przed wystąpieniem przez nas na drogę sądową matka chłopca złożyła skargę na naruszenie praw pacjenta do Rzecznika Praw Pacjenta. Następnie, w toku postępowania wyjaśniającego Rzecznik ustalił, że poród nie był prowadzony prawidłowo i  stwierdził naruszenie prawa matki do świadczeń zdrowotnych udzielonych z należytą starannością przez pozwany podmiot leczniczy.

Mimo tego, w toku postępowania wyjaśniającego szpital oświadczył, że jego zdaniem postępowanie personelu medycznego względem rodzącej było w pełni prawidłowe. W takiej sytuacji, wobec braku jakichkolwiek szans na ugodę przedsądową,  nie było innego wyjścia jak skierować sprawę do sądu.

Po wniesieniu przez nas pozwu Rzecznik Praw Pacjenta przystąpił do postępowania jako jego uczestnik.

Zamartwica, niedotlenienie - wygrana!

Zamartwica, niedotlenienie – wygrana!

Zabezpieczenie

Na początku procesu, zgodnie z naszym wnioskiem, sąd postanowił o częściowym zabezpieczeniu roszczenia małoletniego powoda o zapłatę renty, a to w kwocie 2.750 zł miesięcznie. W związku z tym, renta w takiej wysokości była wypłaca przez pozwanych od czerwca 2020 roku aż do teraz.

Wyrok  – odszkodowanie za błąd porodowy

Pozwany podmiot prowadzący szpital, a także jego ubezpieczyciel, przez cały proces konsekwentnie negowali własną odpowiedzialność co do zasady. Mimo tego, po czterech latach procesu, sąd uwzględnił żądania pozwu w przeważającej części, zasądzając na rzecz małoletniego powoda zadośćuczynienie w wysokości 1.200.000 zł, a także odszkodowanie w kwocie ok. 63 tys. zł. Kwoty te zostały zasądzone wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie za niemal cały czas trwania procesu.

Sąd zasądził także na rzecz dziecka rentę z tytułu zwiększonych potrzeb w wysokości ok. 11 tys. zł miesięcznie.

Na rzecz rodziców chłopca sąd przyznał zadośćuczynienie w kwotach po 100 tys. zł, również z odsetkami ustawowymi za opóźnienie. Sąd podjął taką decyzję, bo uznał, że rodzice mają prawo do wynagrodzenia im krzywdy jakiej doznali wobec odebrania im możliwości nawiązania i kontynuowania więzi rodzinnej z ich synem.  Jest to skutkiem jego ciężkiej niepełnosprawności, za którą odpowiedzialność ponosi szpital.

Ile trwa proces o błąd okołoporodowy?

Ten proces, jak wspomniałam, trwał 4 lata, co jak na postępowanie tego kalibru jest bardzo krótkim czasem. W sprawach błędów okołoporodowych zwykle trzeba się liczyć z tym, że I instancja zajmie 5-7 lat. Wiem, to szmat czasu, ale niestety nie mamy wpływu na to, jak bardzo sądy są przeciążone i jak bardzo „reformy” ostatnich lat okazały się być przeciwskuteczne i szkodzące wymiarowi sprawiedliwości.

Rodzice nie mają jednak innego wyjścia jak walczyć o odszkodowanie dla dziecka, bo to jest walka o przyszłość finansową całej rodziny. A tym samym o spokój ducha i brak stresu o jutro i kolejne dni. Wyrok daje pewność, że nie zabraknie środków na opiekę, leczenie i rehabilitację poszkodowanego pacjenta.

Ukazały się właśnie Wytyczne ws. aborcji autorstwa Ministerstwa Zdrowia, a pełny tytuł brzmi: „Wytyczne w sprawie obowiązujących przepisów prawnych dotyczących dostępu do procedury przerwania ciąży”.  Miałam już okazję je kilkakrotnie skomentować, w tym dla TVN24 i wiodących portali zajmujących się problematyką ochrony zdrowia (a także na moich profilach w  SM), więc nie będę się powtarzać.

Jako prawnik reprezentujący poszkodowanych pacjentów i pacjentki, chcę zwrócić uwagę na trzy najważniejsze moim zdaniem tezy, jakie padają w Wytycznych.

Swoją drogą, wytyczne powinny mieć tytuł: „Wytyczne w sprawie ratowania zdrowia i życia kobiety ciężarnej”, bo o tym mówią.

1. Definicja zagrożenia

Wystarczy, że ciąża zagraża życiu albo zdrowiu kobiety, by zakończenie  ciąży było zgodne z prawem, a zagrożenie nie musi być bezpośrednie, tzn. np. kobieta nie musi „tu i teraz” umierać, by lekarz mógł stwierdzić, że ciążę można legalnie zakończyć;

2. Prawo do informacji

Lekarz ma obowiązek poinformować kobietę nie tylko o ryzykach dla życia lub zdrowia, jakie w jej przypadku wiążą się z ciążą, ale też o tym, jakie ciężarna ma możliwości działania. Przede wszystkim ma obowiązek poinformować kobietę o tym, że w jej przypadku dopuszczalne jest przerwanie ciąży;

3. Pacjentka ma prawo do podjęcia decyzji o przerwaniu ciąży albo jej kontynuowaniu

Żadna pacjentka nie ma obowiązku przerwania ciąży nawet w sytuacji, gdy ciąża zagraża jej życiu lub zdrowiu. To pacjentka, po otrzymaniu przez nią od lekarza pełnej i zrozumiałej informacji medycznej, podejmuje decyzję czy podejmuje ryzyko i kontynuuje ciążę, czy też korzysta z prawa do jej zakończenia z uwagi na obawę co do własnego zdrowia i życia.

Wytyczne ws aborcji

Wytyczne ws aborcji

Mam nadzieję, że te informacje ostudzą choć trochę emocje, jakie wytyczne wzbudzają wśród niektórych osób. To są wytyczne o tym, jak uratować kobietę w ciąży. Jeśli ktoś nie wierzy, polecam wpis: „Ciąża w bliźnie po cięciu cesarskim a sprawa polska”

 

 

Kiedyś wśród znajomych lekarzy położników zrobiłam sondaż. Pytanie było proste: jak szybko można wydobyć dziecko w sytuacji zagrożenia – ile minut musi się poświęcić na poszczególne czynności od momentu podjęcia decyzji o cięciu cesarskim do urodzenia dziecka, przy założeniu dobrej organizacji szpitala?

Nagłe cięcie cesarskie –  godzina wydobycia dziecka

Opinie były zbieżne co do czasu, średnio wskazywano 10-15 min. Jeden z lekarzy pochwalił się swoim „rekordem”, który wyniósł 5 min. Ta odpowiedź była najdokładniejsza:

„U mnie w szpitalu ten czas to ok. 12 minut. Sala porodowa jest za ścianą bloku operacyjnego,  więc dystans żaden. Mamy alarm który jak się włączy, to każdy słyszy przez głośnik wezwanie do nagłego cięcia, nie trzeba nikogo oddzielnie wzywać.  Anestezjolog i zespół pielęgniarski są obecni przez całą dobę na bloku operacyjnym. Sala operacyjna jest gotowa z przygotowanym instrumentarium do cięcia i każdy zna swoją rolę. Doświadczony anestezjolog znieczula błyskawicznie. A od wzięcia do ręki skalpela przez położnika, który ma wprawę, do wyjęcia dziecka, mija 30 sekund.”

Z łożyskami jest w ogóle ciekawa sprawa. W innym procesie, tym razem cywilnym, szpital na pewnym etapie wyciągnął królika z kapelusza, czyli wynik badania histopatologicznego łożyska, który w cudowny sposób odnalazł się w szpitalu po… 7 latach postępowania. Wcześniej nikt się nawet nie zająknął, że takie badanie było wykonane.

I tak to szpitalowi nie pomogło:) Biegli podtrzymali swoją opinię, że do niedotlenienia doszło w trakcie porodu, a za stan dziecka odpowiada fakt, że decyzję o cięciu cesarskim podjęto zdecydowanie za późno.

Łożysko jak dziennik życia

Pomimo postępów w monitorowaniu stanu płodu w ostatnich latach, czasem trudno jest odtworzyć wszystko, co działo się z płodem tuż przed urodzeniem.

O łożysku mówi się jednak, że jest „dziennikiem życia wewnątrzmacicznego” i może naświetlić wiele aspektów tych procesów, m.in. pokazać, czy doszło do przedwczesnego oddzielenia się łożyska i czy personel medyczny powinien był podjąć decyzję o zabiegowym ukończeniu porodu.

 

„Badania prenatalne” – to pierwsze skojarzenie, jakie miałam widząc artykuł o operacjach wewnątrzmacicznych pt. „Batalia o życie i normalny rozwój” w najnowszym numerze „Ginekologii i Położnictwa”. Dlaczego? O tym później. 

Artykuł to właściwie rozmowa z dr.n.med. Robertem Brawurą-Biskupskim-Samahą – ginekologiem i perinatologiom ze Szpitala Bielańskiego w Warszawie na temat tego, jakie choroby płodu można leczyć za pomocą operacji wewnątrzmacicznych.

Operacje wewnątrzmaciczne ratujące życie

Lekarz wymienia szereg procedur ratujących życie, a wśród nich:

  • transfuzje dopłodowe, które też są rodzajem zabiegów wewnątrzmacicznych. Ta procedura jest stosowana w przypadku konfliktu serologicznego. Leczenie w czasie ciąży polega na przetaczaniu dziecku odpowiednio dobranej krwi pod kontrolą USG bezpośrednio do pępowiny. Transfuzje można powtarzać kilka razy. Transfuzje stosuje się nie tylko w przypadku konfliktu serologicznego, ale i innych chorób powodujących niedokrwistość płodu. Transfuzje dopłodowe to jedna z interwencji, które bezpośrednio ratują życie płodu;

 

  • laserowe zamknięcie połączeń naczyniowych między bliźniętami, gdy dochodzi do „podkradania krwi” przez jedno z bliźniąt drugiemu. Zespół przetoczenia między płodami (twin-to-twin transfusion syndrome, TTTS)jest schorzeniem występującym z częstością około 1:2500 urodzeń.  Jest to stosunkowo rzadko spotykana choroba,  ale w jej przypadku wdrożenie terapii wewnątrzmacicznej ma ogromny wpływ  na przeżywalność płodów. Jej zastosowanie pozwoliło u kobiet, u których szanse na przeżycie płodu ocenia się na 0-20%, uzyskać przeżycie przynajmniej jednego dziecka na ponad 80%.  Jeden z przypadków  TTTS, które trafiły do naszej kancelarii, opisałam tutaj: „TTTS – powikłania ciąży bliźniaczej”;

 

  • operacje związane z wysiękami w jamie ciała płodu. Do szczególnie groźnych sytuacji dochodzi kiedy w jamach opłucnej dziecka gromadzi się płyn, który uciska płuca i uniemożliwia ich rozwój. Wówczas w trakcie operacji wewnątrznacicznej zakłada się rodzaj drenów, które stale oprowadzają płyn z klatki piersiowej płodu do jamy owodniowej;

 

  • operacje przepukliny przeponowej – zabieg zwiększa szanse przeżycia dziecka po urodzeniu o 30-50%.
Operacje wewnątrzmaciczne

Operacje wewnątrzmaciczne

Operacje wewnątrzmaciczne a jakość życia

Kolejne procedury, których wykonanie poprawia jakość życia i sprawność dziecka po urodzeniu, to:

  • operacje serca – wewnątrzmacicznie można operować zwężenie zastawki aortalnej i zwężenie zastawki pnia płucnego. Ten zabieg zwiększa szansę na prawidłowy rozwój serca;

 

  • operacje rozszczepu kręgosłupa – te operacje prenatalne pozwalają uzyskać 2-krotnie większy odsetek dzieci samodzielnie chodzących i 2- krotnie zmniejszają ryzyko konieczności założenia zastawki;

 

  • operacje w obrębie układu moczowego – leczenie uropatii zaporowej;

 

  • operacje z powodu wytrzewienia.

Badania prenatalne a operacje wewnątrzmaciczne

Co było przyczyną, że moje pierwsze skojarzenie z hasłem „operacje wewnątrzmaciczne” to „badania prenatalne”? Bo do kancelarii trafiają sprawy tych małych pacjentów i ich rodziców, którzy nie mieli szansy skorzystać z dobrodziejstwa współczesnej medycyny i poddać się leczeniu prenatalnemu. Dlaczego? Bo lekarze prowadzący ciążę nie rozpoznali choroby w ramach badań prenatalnych.

Zajmujemy się na przykład przypadkiem wrodzonej wady klatki piersiowej u płodu. Jeśli ta choroba zostanie na czas rozpoznana i leczona, to zabiegi przeprowadzane w trakcie ciąży zwiększają szanse przeżycia do 69-75%. Wadę tę można wykryć w II badaniu prenatalnym, czyli między 18 a 20 tygodniem ciąży. Niektóre źródła wskazują również już na 16 tydzień ciąży. Niestety, lekarz w wykonanym u pacjentki badaniu USG połówkowym nie opisał widocznej nieprawidłowości. Nie wdrożono leczenia. Dziecko zmarło.

Ścieżka pacjenta – jak wybrać szpital?

Może poprzestanę na cytatach z wypowiedzi lekarza:

„Bywa (…) tak, że lekarze dorywczo przyjeżdzają do nas oglądać zabiegi, a potem próbują je przeprowadzić sami w swoich ośrodkach macierzystych. Tymczasem są to naprawdę bardzo trudne operacje. (…) To nie jest tak, że po obejrzeniu jednej operacji samemu można próbować ją przeprowadzić.” 

„Tworzymy swego rodzaju sieć umożliwiająca przekazywanie informacji. W ten sposób lekarze z innych miast dowiadują się również, czym się zajmują poszczególne jednostki. Kiedy na przykład trafia do nich pacjenta z rozszczepem kręgosłupa u płodu, wiedzą, że w Polsce takie operacje wykonuje kilka ośrodków, i właśnie tam należy ją skierować”.

 

 

***

Przy pisaniu tego postu korzystałam z artykułu Jerzego Dziekońskiego opublikowanego w „Ginekologii i Położnictwie” nr 3 (151) maj-czerwiec 2024.