Ten moment, kiedy sędzia uzasadniając ustnie wyrok stwierdza, że sporządzając pisemne uzasadnienie będzie korzystać przede wszystkim z pozwu, bo jest tak dobrze napisany…;-)
Równie rzadko się zdarza, żeby sąd uwzględnił w całości żądanie pozwu. Zwykle, nie wiedzieć czemu, sędzia czuje się w obowiązku „obciąć” mniej lub bardziej kwotę zadośćuczynienia, jaka jest wskazana w pozwie. Trochę tak, jakby jej akceptacja bez zastrzeżeń umniejszała rolę sądu.
Zadośćuczynienie ma być „odpowiednie”, ale oszacowanie tej „odpowiedniości” jest więc bardzo trudne. Nie ma dwóch identycznych sytuacji, a i analiza uzasadnień w podobnych sprawach niewiele ułatwia. Temu, dlaczego odpowiednie jest np. 100 tys. zł., a nie 200 tys. zł., sądy nie poświęcają w nich zbyt wiele miejsca. Zwykle zamyka się to stwierdzeniem: „Żądaną przez powoda kwotę X należy uznać jednak za nadmiernie wygórowaną. W ocenie sądu odpowiednia w tej sytuacji będzie kwota Y”.
I bądź tu mądry.
Tym bardziej ucieszyłam się z dzisiejszego wyroku: 500 tys. zł. zadośćuczynienia z odsetkami, pełne odszkodowanie oraz renta (też z odsetkami), a na okrasę koszty postępowania dla strony wygrywającej, czyli reprezentowanej przeze mnie dziewczynki! Dokładnie tyle, ile wskazaliśmy w pozwie. I jeszcze: sprawa w pierwszej instancji trwała niewiele ponad 3 lata, czyli raczej krótko. Sprawy o błąd przy porodzie należą do najbardziej skomplikowanych i prawie zawsze zajmują sądom więcej czasu.
Zeznania świadków też odbiegały od „typowego” standardu zeznań świadków szpitala w sprawie o błąd medyczny. Lekarze i pielęgniarki zwykle znają dokumentację medyczną niemal na pamięć. Tym razem położne zeznały jednak także o tym, czego nie było w dokumentacji…
Po badaniu KTG, które na całej długości wykazało milczącą oscylację tętna płodu, wezwany przez nie lekarz dyżurny nie zbadał matki małoletniej powódki, a jedynie zalecił budzenie płodu oraz podanie dwóch butelek płynu PWE i antybiotyku. Nic to nie dało. KTG w dalszym ciągu wskazywało milczącą oscylację. Taki stan przeciągał się w czasie. Trwały konsultacje z lekarzami. Decyzję o cięciu cesarskim podjęto po 2 godzinach, dopiero po tym, kiedy wystąpiła znaczna deceleracja (spadek) tętna płodu – do 70 uderzeń na minutę, która mimo upływu czasu nie wracała do normy.
Małoletnia powódka w momencie urodzenia nie wykazywała żadnych oznak życiowych; stan ogólny określony został jako bardzo ciężki. Wyciągnięta została z gęstych, zielonych wód płodowych. Ocena stanu zdrowia dziecka w skali Apgar wynosiła odpowiednio: 0 punktów w 1 minucie, 1 punkt w 5 minucie oraz 2 punkty w 10 minucie życia.
Dzisiaj najpoważniejszą konsekwencją przebytego niedotlenienia jest obustronny niedosłuch (w stopniu średnim) u dziecka. Jak stwierdziła biegła:
,,Analiza całości dokumentacji medycznej dotyczącej przebiegu okresu okołoporodowego, stanu zdrowia dziecka w pierwszych minutach życia, konsultacja kardiologiczna, neurologiczna wskazują, z dużym prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że niedosłuch u małoletniej jest wyłącznie wynikiem ostrego niedotlenienia spowodowanego zamartwicą”.
Sąd – podobnie jak ja i rodzice dziecka – uznał, że odpowiednie zadośćuczynienie w tej sytuacji to 500 tys. zł. i zasądził tyle, ile żądaliśmy. Skoro ta kwota jest utrzymana w rozsądnych granicach, a jednocześnie wynagradza w ocenie poszkodowanych krzywdę dziecka, to przecież nie ma powodu, aby silić się na – z założenia naciągane – uzasadnienie, że nie 500 tys. zł., a np. 450 tys. zł. albo 350 tys. zł… Prawda?
{ 4 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Witam. Można prosić o sygnaturę akt sprawy ?
Jak tylko wyrok się uprawomocni. Szczegółowe opisy spraw zamieszcza kancelaria BFP na http://www.bfp.biz
Dziękuję … Jesienią będę wnosił powództwo przeciwko szpitalowi o „źle odebrany poród” i muszę się przygotować merytorycznie. Dlatego pilnie przeczytam Pani bloga, ale również orzecznictwo muszę przestudiować. Życzę dalszych sukcesów zawodowych.
Szanowny Panie Mecenasie, każdy „źle odebrany poród” jest inny, tak jak nie ma dwóch identycznych przebiegów leczenia nawet tej samej choroby. Sprawa opisywana w poście o zadośćuczynieniu dla dziecka w wysokości 500 tys. była szczególnie nietypowa, bo i konsekwencje dla zdrowia dziecka mniej poważne, niż w wielu innych prowadzonych przeze mnie czy zakończonych sprawach. Mam nadzieję, że moje blogi będą pomocne (prowadzę jeszcze drugi: o błędach lekarskich – życzę wygranej!