Weszłam dziś na tę samą salę rozpraw, w której proces się zaczął, tę, co zawsze w tej sprawie.
Ten sam sędzia z mądrymi oczami. Tylko starszy o 8 lat. Ja pewno też.
Po stronie szpitala trzeci już pełnomocnik.
Od przesłuchania mojego klienta minęło 6 lat. Przed końcem procesu trzeba go przesłuchać jeszcze raz, zaktualizować informację.
Opowiada, co wydarzyło się na przestrzeni 8 lat, jakie minęły od śmierci jego żony. Wtedy miał 43 lat, dziś 51.
Najstarszy syn miał 10 lat – dziś 18. Średni 8 – dziś 16. Pamietają mamę. Najmłodszy cieszył się swoją mamą krótko – zmarła kilka godzin jego urodzeniu. Zrobione na dzień mamy w przedszkolu i szkole laurki zostawia w domu. Albo zanosi je na cmentarz. Mamę zna tylko ze zdjęć. Nie lubi o niej rozmawiać, bo wtedy płacze.
Tata chłopaków ostatni raz był na urlopie, kiedy jeszcze żyła żona. Czas dla siebie ma wtedy, kiedy śpi.
Nie wiem jak to zrobić, żeby profesjonalnie zobojętnieć na krzywdę, którą im wyrządzono.
Wyrok za 4 tygodnie.
Wpisy powiązane tematycznie:
{ 1 komentarz… przeczytaj go poniżej albo dodaj swój }
Ładnie wyrażona refleksja o przemijaniu człowieka i niezmienności systemu.