Po 7 latach od tragicznego w skutkach porodu – mamy to! Zapadł wyrok – a my wraz z rodzicami dziecka – tym samym zyskaliśmy pewność, że chłopiec, który w 2017 r. doznał bardzo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w wyniku niedotlenienia wewnątrzmacicznego, będzie miał zapewnione pieniądze na leczenie, opiekę i rehabilitację.
Dziecko urodziło się w zamartwicy. Zamartwica jest ciężkim stanem dziecka wynikającym z niedoboru tlenu. Jak doszło do niedotlenienia podczas tego porodu? Czy nie dało się temu zapobiec?
W kancelarii znaleźliśmy odpowiedź na te pytania. Po analizie dokumentacji medycznej byliśmy pewni, że za fakt, że dziecko urodziło się w zamartwicy, odpowiada szpital, w którym odbył się poród. Dlatego doradziliśmy rodzicom proces o odszkodowanie, zadośćuczynienie i rentę dla dziecka, oraz walkę o zadośćuczynienie dla nich samych.
Niewspółmierność porodowa i duża waga płodu
Popełnione już przy przyjęciu do szpitala matki dziecka błędy sprowadzały się po pierwsze do nierozpoznania niewspółmierności porodowej, a po drugie nierozpoznania zwężenia miednicy matki.
Na fakt, że miednica jest zwężona, wskazywały pomiary wykonane przez personel, ale nie wyciągnięto z tego właściwych wniosków. Lekarz nie dostrzegł też ryzyka wynikającego z drugiego czynnika, wpływającego na ocenę niewspółmierności porodowej, czyli dużej wagi płodu.
Biegły powołany w procesie potwierdził nasze zarzuty, że oba te czynniki występowały oraz że w związku z tym należało się spodziewać wielu trudności w razie prowadzenia porodu drogami natury.
Błędna ocena KTG
Kiedy rozpoczął się poród, lekarz błędnie ocenił uzyskane wyniki badania KTG. Biegły zgodził się z naszą interpretacją i przyznał, że jeden z wykonywanych w toku porodu zapisów był nieprawidłowy – występowały w nim zaburzenia tętna płodu w postaci deceleracji (zwolnień). Zdaniem biegłego, nie musiały one samodzielnie stanowić wskazania do cięcia cesarskiego, ale należało obligatoryjnie wyjaśnić ich przyczynę, a także kontynuować zapis KTG. Zamiast tego, personel odłączył zapis KTG po zaledwie 12 minutach od wystąpienia ostatniej deceleracji. Była to błędna decyzja.
Zapis KTG podłączono co prawda ponownie, ale dopiero po ponad godzinnej przerwie. Brak monitorowania tętna płodu w tym kluczowym okresie skutkował przeoczeniem dalszych zaburzeń tętna, których występowanie było – zdaniem biegłego – bardzo prawdopodobne. Jednocześnie, jak wynika z opinii, gdyby potwierdzono dalsze występowanie deceleracji, to należało zakończyć ciążę operacyjnie – wykonując cięcie cesarskie.
Zapis badania KTG wznowionego po upływie ponad godziny był niestety jeszcze gorszy niż wcześniejszy. Wskazywał na niedotlenienie płodu i wysokie ryzyko zamartwicy. Powinien być traktowany jako zapis patologiczny. Stanowił więc wskazanie do wykonania natychmiastowego cięcia cesarskiego, już po pierwszych kilku minutach od rozpoczęcia badania.
Poród drogami natury zamiast cięcia cesarskiego
Zamiast wykonać cięcie cesarskie w trybie natychmiastowym, personel kontynuował poród drogami natury. Zeznania świadków co prawda wskazywały na to, że cięcie cesarskie było planowane, jednak w rzeczywistości nigdy do niego nie doszło. Na domiar złego, rodzącej podawano oksytocynę.
Zamartwica urodzeniowa – stan dziecka
W wyniku zaniedbań lekarzy dziecko urodziło się w zamartwicy. W efekcie niedotlenienia doznało mózgowego porażenia dziecięcego o postaci kurczowego porażenia obustronnego, jak również cierpi na padaczkę. Chłopiec jest dzieckiem z ciężkim uszkodzeniem ośrodkowego układu nerwowego, spowodowanym masywnymi zmianami poniedotlenieniowymi, występującymi w wielu strukturach mózgu.
W aspekcie fizycznym, dziecko, mające aktualnie 7 lat, nie utrzymuje głowy w pionie, nie jest w stanie samodzielnie usiąść, a tym bardziej utrzymać się samodzielnie w pozycji stojącej. W kończynach górnych i dolnych zauważalne są ruchy mimowolne, stwierdzono 100% deficyt sprawności manualnej obu dłoni.
Chłopiec nie jest też w stanie podjąć jakiejkolwiek komunikacji z otoczeniem (nawet alternatywnej), ani nawet sygnalizować swoich potrzeb fizjologicznych. Opiniujący w sprawie biegły z zakresu rehabilitacji stwierdził, że w jego przypadku występuje całkowity brak możliwości czynnego uczestniczenia w życiu rodzinnym.
Uszczerbek na zdrowiu został przez biegłych uznany za trwały, a rokowania są niepomyślne. Niemniej, co oczywiste, rodzice muszą nadal podejmować intensywne leczenie i rehabilitację dziecka, aby zapobiec dalszemu pogorszeniu jego stanu zdrowia.
Postępowanie przedsądowe
Przed wystąpieniem przez nas na drogę sądową matka chłopca złożyła skargę na naruszenie praw pacjenta do Rzecznika Praw Pacjenta. Następnie, w toku postępowania wyjaśniającego Rzecznik ustalił, że poród nie był prowadzony prawidłowo i stwierdził naruszenie prawa matki do świadczeń zdrowotnych udzielonych z należytą starannością przez pozwany podmiot leczniczy.
Mimo tego, w toku postępowania wyjaśniającego szpital oświadczył, że jego zdaniem postępowanie personelu medycznego względem rodzącej było w pełni prawidłowe. W takiej sytuacji, wobec braku jakichkolwiek szans na ugodę przedsądową, nie było innego wyjścia jak skierować sprawę do sądu.
Po wniesieniu przez nas pozwu Rzecznik Praw Pacjenta przystąpił do postępowania jako jego uczestnik.
Zabezpieczenie
Na początku procesu, zgodnie z naszym wnioskiem, sąd postanowił o częściowym zabezpieczeniu roszczenia małoletniego powoda o zapłatę renty, a to w kwocie 2.750 zł miesięcznie. W związku z tym, renta w takiej wysokości była wypłaca przez pozwanych od czerwca 2020 roku aż do teraz.
Wyrok – odszkodowanie za błąd porodowy
Pozwany podmiot prowadzący szpital, a także jego ubezpieczyciel, przez cały proces konsekwentnie negowali własną odpowiedzialność co do zasady. Mimo tego, po czterech latach procesu, sąd uwzględnił żądania pozwu w przeważającej części, zasądzając na rzecz małoletniego powoda zadośćuczynienie w wysokości 1.200.000 zł, a także odszkodowanie w kwocie ok. 63 tys. zł. Kwoty te zostały zasądzone wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie za niemal cały czas trwania procesu.
Sąd zasądził także na rzecz dziecka rentę z tytułu zwiększonych potrzeb w wysokości ok. 11 tys. zł miesięcznie.
Na rzecz rodziców chłopca sąd przyznał zadośćuczynienie w kwotach po 100 tys. zł, również z odsetkami ustawowymi za opóźnienie. Sąd podjął taką decyzję, bo uznał, że rodzice mają prawo do wynagrodzenia im krzywdy jakiej doznali wobec odebrania im możliwości nawiązania i kontynuowania więzi rodzinnej z ich synem. Jest to skutkiem jego ciężkiej niepełnosprawności, za którą odpowiedzialność ponosi szpital.
Ile trwa proces o błąd okołoporodowy?
Ten proces, jak wspomniałam, trwał 4 lata, co jak na postępowanie tego kalibru jest bardzo krótkim czasem. W sprawach błędów okołoporodowych zwykle trzeba się liczyć z tym, że I instancja zajmie 5-7 lat. Wiem, to szmat czasu, ale niestety nie mamy wpływu na to, jak bardzo sądy są przeciążone i jak bardzo „reformy” ostatnich lat okazały się być przeciwskuteczne i szkodzące wymiarowi sprawiedliwości.
Rodzice nie mają jednak innego wyjścia jak walczyć o odszkodowanie dla dziecka, bo to jest walka o przyszłość finansową całej rodziny. A tym samym o spokój ducha i brak stresu o jutro i kolejne dni. Wyrok daje pewność, że nie zabraknie środków na opiekę, leczenie i rehabilitację poszkodowanego pacjenta.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }