Niekiedy w procesach dotyczących błędów popełnionych podczas prowadzenia ciąży i porodu dotykamy granic absurdu.
Najważniejsze staje się, czy w danym dniu ciąży był to 36. tydzień plus jeden dzień czy może 36. tydzień bez jednego dnia. Albo drążymy do upadłego jakiś poboczny wątek, dając dodatkowe zadania i tak już przepracowanym biegłym. A wcześniej przepytując świadków, oczywiście z inicjatywy prawników szpitala, czy na przykład infekcja podczas ciąży, o jakiej matka wspomniała podczas zeznań, to rzeczywiście jedynie nic nie znaczące dla sprawy zaczerwienienie skrzydełek nosa i lekki katar, czy może ciężka infekcja na tle bakteryjnym albo wirusowym, z wysoką temperaturą – o czym nie ma śladu w żadnym fragmencie dokumentacji medycznej. Zdarza się także ustalać, co i kiedy zjadła matka, bo zdaniem lekarzy jabłko zjedzone przed kilkoma godzinami uniemożliwiło wykonanie cięcia cesarskiego. Przykłady możnaby mnożyć.
Wszystko to, żeby usprawiedliwić szpital i wykazać, że lekarze i położne nie odpowiadają za to, że dziecko urodziło się w ciężkim stanie.
Częstym argumentem obrony jest też „dobro dziecka” – że w przypadku zbyt wczesnego zakończenia ciąży poważniejszym problemem byłoby wcześniactwo i jego konsekwencje.
Gdy lekarz ma tego rodzaju dylemat, powinien jednak dokładnie przeanalizować „za i przeciw”, stosunek ryzyka do korzyści. Takie decyzje podejmuje się z pacjentem, bo on też ma prawo głosu. No ale, oczywiście, powinno się to robić w trakcie leczenia…
W sytuacji, gdy wówczas takiej refleksji czy świadomej decyzji zabrakło, to zwykle dopiero w procesie sądowym o błąd medyczny ta kwestia wysuwa się na plan pierwszy. Biegli analizują – siłą rzeczy – już po fakcie, czy coś usprawiedliwia takie działania lekarzy, które w ostatecznym rozrachunku okazały się być błędne.
Właśnie mam w ręku opinię, która dotyka tego problemu, a dotyczy cholestazy ciężarnej. Cholestaza w ciąży to patologia związana ze zwiększoną ilością wydzielanych hormonów w ciąży i zastojem żółci w wątrobie. Cechą charakterystyczną cholestazy ciężarnych jest fakt, że może ona towarzyszyć każdej następnej ciąży.
Pacjentka cierpiała na ciężką cholestazę, poziom kwasów żółciowych był naprawdę wysoki. Z decyzją o cięciu cesarskim czekano jednak, aż ciąża osiągnie pełne 36 tygodni – twierdząc, że wcześniejsze rozwiązanie naraziłoby dziecko na powikłania związane z urodzeniem dziecka niedonoszonego.
Co na to biegły sądowy ginekolog- położnik?
„Im ciąża wiekowo jest starsza, tym większe szanse na dobrostan płodu. Jednak w niektórych patologiach ciąży przebywanie w macicy zagraża płodowi lub matce i ciążę wtedy kończy się wcześniej. Opieka neonatologiczna jest bardzo rozwinięta i przeżywają nawet noworodki z ciąż po 26. tygodniu. Wybór terminu zakończenia ciąży jest uzależniony od wielu czynników, rozważa się ryzyko i korzyści wspólnie z neonatologami.”
W tym przypadku, z chwilą stwierdzenia gwałtownego wzrostu poziomu kwasów żółciowych należało liczyć się z koniecznością nieuniknionego, wcześniejszego zakończenia ciąży cięciem casarskim. Wraz z nasileniem cholestazy, mierzonym wzrostem poziomu kwasów żółciowych u ciężarnej, wzrasta ryzyko niedotlenienia dla płodu, łącznie z jego śmiercią.
Lekarze postanowili jednak czekać z decyzją o cięciu cesarskim. Pomylili się. Dziecko urodziło się martwe. Czy szpital odpowie za śmierć dziecka?
Biegły pisze: „gdyby wykonano wcześniej cięcie cesarskie u powódki z ciężką cholestazą, nie doszłoby do obumarcia płodu wewnątrz macicy”…
Proces o błąd lekarski i odszkodowanie dla rodziców za śmierć dziecka jest w toku.
{ 3 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Cięcie cesarskie się udało. Pacjentka zmarła na zachłystowe zapalenie płuc. Czy Pani wie o czym panie pisze? Oczywiście, że anestezjolog może nie zgodzić się na znieczulenie pacjentki, która zjadła coś niedawno.
Proces i tak będzie – pytanie czy o to, czy o zgon z innego powodu…
Szanowna Pani Doktor, ma Pani rację, w poście posłużyłem się zbyt dużym skrótem myślowym. Chodziło mi o sytuację, kiedy niewykonanie cc usprawiedliwia się PLOTKĄ o rzekomym zjedzeniu przez pacjentkę jabłka, a dodatkowo ponad 6 h przed ewentualną operacją. I prowadzi się postępowanie dowodowe, słucha się świadków itd na okoliczność, czy pacjentka zjadła to jabłko czy nie… po dobrych kilku latach od porodu.
Co do samego znieczulenia ogólnego to może warto dodać wyjaśnienie – i tu proszę Panią o fachowy komentarz – czy prawo do odmowy przez anestezjologa znieczulenia ogólnego ma zastosowanie także w przypadku operacji wykonywanych ze wskazań życiowych.
Pozdrawiam serdecznie.
U mnie wykryto cholestaze w 19 tyg ciąży. Miałam bardzo wysoki poziom kwasów żółciowych, okazalam się też lekooporna. Leżałam na patologii ciąży, gdzie usłyszałam, że moja choroba nie jest wskazaniem do cc. Podczas pobytu w szpitalu umówiłam konsultacje online z psychiatra, który stwierdził u mnie tokofobie i wystawił odpowiednie zaświadczenie. Nazajutrz lekarz ginekolog zdecydowała o konieczności urodzenia dziecka w 32 tyg. Mój synek jest zdrowy, niedługo skończy pół roku.