Niedawno Sąd Apelacyjny rozpatrzył apelację szpitala od wyroku w jednej z naszych spraw o błąd przy porodzie. Już nie raz pisałam, że szpitale praktycznie bez wyjątku walczą w sądzie do upadłego. Apelacja nie była więc niczym niecodziennym. Nawet gdy, jak w tym procesie, nie sposób było znaleźć racjonalne argumenty przeciwko wyrokowi I instancji.
Wysokie zadośćuczynienie za błąd podczas porodu
Sąd Okręgowy zasądził 1 mln zł zadośćuczynienia dla ciężko poszkodowanego przy porodzie dziecka. Rodzice otrzymali po 100 tys. zadośćuczynienia. Dodatkowo Sąd zasądził po 50 tys. zł. dla dziecka i matki za naruszenie ich praw pacjenta. Do tego renta, odszkodowanie i odsetki ustawowe za czas opóźnienia.
Sąd Apelacyjny, rozpatrując sprawę po odwołaniu szpitala, nie miał – podobnie jak ja – wątpliwości, że są to kwoty odpowiednie, a z pewnością nie wygórowane. Pisałam już o wyrokach, gdzie zadośćuczynienie za błąd podczas porodu wyniosło i 1.200.000 zł. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tym, w jakich przypadkach przyznana została tak wysoka rekompensata dla poszkodowanego pacjenta, przeczytaj posty: „Zadośćuczynienie dla dziecka” i „Sąd Najwyższy po stronie poszkodowanych pacjentów”.
Najcięższe skutki wywołuje najczęściej błąd lekarski w prowadzeniu porodu. Dziecko zasługuje więc na najwyższe odszkodowanie za lekkomyślne podejście personelu medycznego.
Nieprawidłowe KTG, brak cięcia cesarskiego, zamartwica
Także w tym przypadku, o którym mowa na wstępie, nie znajduję wytłumaczenia dla opóźnienia w cięciu cesarskim. Termin porodu minął. W kolejnych dniach hospitalizacji akcja porodowa nie rozpoczęła się. Wyniki KTG nie budziły niepokoju, niestety do czasu. Kiedy KTG wykazało nieprawidłowość – zapis niereaktywny z zawężoną, a miejscami milczącą oscylacją tętna płodu – nie zweryfikowano dobrostanu płodu. W kolejnej dobie trwała już wywołana oxytocyną akcja skurczowa. Lekarz jednak nie reagował na informacje położnych o nieprawidłowym (zwolnionym) tętnie dziecka. Kontynuował poród siłami natury. Poród nie postępował. Zaczął sączyć się płyn owodniowy o zielonym zabarwieniu. Po zabiegu nacięciu krocza, noworodek urodził się w ciężkiej zamartwicy, bez własnego oddechu. Dziecko zostało ocenione na 1 punkt w skali Apgar w pierwszej minucie życia (za czynność serca). Po urodzeniu stwierdzono gęsty zielony płyn owodniowy, a także ułożenie potylicowe tylne płodu.
Mózgowe porażenie dziecięce jako następstwo porodu
U dziecka ostatecznie rozpoznano mózgowe porażenie dziecięce – zespół pozapiramidowy. W Opóźnienie w rozwoju i dysharmonia rozwoju psychoruchowego narastają. Konieczna jest stała rehabilitacja. Dziecko wymaga ciągłej opieki ze strony swoich rodziców. Mimo, że jest już kilkulatkiem, samodzielnie nie siedzi, nie chodzi, nie je i nie pije.
Jak wspomniałam, Sąd Apelacyjny nie miał zastrzeżeń do kwot zadośćuczynienia. Jest pewne, że stan zdrowia dziecka, stwierdzone u niego schorzenia i nieprawidłowości, są konsekwencją urazu porodowego i niedotlenienia. Dziecko urodziłoby się zdrowe, gdyby na czas wykonano cięcie cesarskie.
Za leczenie płaci fundacja, czyli my wszyscy
Sąd Apelacyjny miał jednak zastrzeżenia do odszkodowania za błąd medyczny, przyznanego poszkodowanemu dziecku. To fakt, podobnie jak zadośćuczynienie, nie było ono małe. Wyniosło kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wszystko to były wydatki ponoszone na leczenie i rehabilitację dziecka od urodzenia do czasu wydania wyroku przez Sąd I instancji. SA dostrzegł jednak problem w tym, że zwrot się nie należy, bo wydatki te nie zostały pokryte wprost z pieniędzy uzyskanych przez rodziców. Płatności regulowała fundacji.
Gdzie jest luka w rozumowaniu Sądu Apelacyjnego?
Pomijam fakt, że gdyby to rodzice czy ich niepełnosprawne dziecko otrzymali bezpośrednio na ich konto darowizny, aby sfinansować leczenie, to problemu by – idąc tokiem rozumowania SA – nie było. Formalnie wydatki obciążyłyby ich budżet domowy, a nie budżet fundacji. Wpłaty i wypłaty za pośrednictwem fundacji wymusza jednak prawo podatkowe!
Pomijam też fakt, że gdyby nie determinacja rodziców w zbieraniu pieniędzy na leczenie chorego dziecka, to nie zgromadziliby prawdopodobnie na wydzielonym dla nich koncie w fundacji nawet cząstki potrzebnych środków. Sfinansowanie leczenia dziecka jest zatem wyłącznie ich zasługą. Oraz oczywiście – dobroczynności darczyńców.
Pomijam nawet obszerną argumentację prawną, jaką zamieścił SO w uzasadnieniu, sprowadzającą się do słusznej konkluzji, że
„bez względu na to, kto ponosi wydatki związane z leczeniem poszkodowanego, to poszkodowany jest wyłącznie legitymowany do dochodzenia zwrotu tych należności od sprawcy szkody”.
Pomijam te argumenty, bo wydają się oczywiste.
Sprawca błędu medycznego bezkarny?
Zgadzam się za to w pełni z poglądem, jaki sformułował profesor Mirosław Nestorowicz w glosie do wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie z 10 listopada 2009 r. w sprawie I ACa 523/09 (Prawo i Medycyna 2011/3/127-132). Wskazał on, że działalność fundacji mających cele charytatywne nie może łagodzić odpowiedzialności sprawców. To istota tego zagadnienia. Napisałam już raz o tym w artykule: „Fundacja, czyli kto płaci, a kto powinien”.
Jeśli Sądy nie będą zasądzały od sprawców błędu medycznego kwot, wydawanych na leczenie i rehabilitację poszkodowanych, a pozyskanych za pośrednictwem Fundacji, to my wszyscy będziemy wyręczać winnych w obowiązku naprawienia szkody. Bezkarny sprawca nie ma motywacji, by starać się wyeliminować przyczyny błędu medycznego na przyszłość. Za popełnione przez niego błędy medyczne zapłaci przecież i tak ktoś inny. Nie widzi też potrzeby szybkiego zakończenia sporu z pacjentem i zawarcia ugody. Po co, skoro być może w sądzie jeszcze się „coś uszczknie”?
Bez skargi kasacyjnej ani rusz!
Jeśli – jak w omawianym wyroku SA – Sądy nie widzą możliwości zasądzenia pacjentom zwrotu środków uzbieranych przez nich za pośrednictwem fundacji, to niech wskażą inną drogę. Na przykład, aby wpłaty dokonane przez fundacje mogły być im zwrócone przez osobę zobowiązaną do naprawienia szkody. Czyli szpital, gdy ten odpowiada za błąd medyczny. Wtedy środki można byłoby przeznaczyć na rzecz innych poszkodowanych pacjentów, pilnie potrzebujących pomocy.
Trzeciej drogi nie ma. Dlatego od omawianego wyroku Sądu Apelacyjnego będziemy składać skargę kasacyjną. Niech w kwestii środków zbieranych przez fundację wypowie się Sąd Najwyższy. Trzymajcie kciuki!
{ 3 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Pani Mecenas, ale czy przyznanie zwrotu wydatków, które zostały już poszkodowanym zwrócone z fundacji nie powoduje sytuacji, że poszkodowany otrzyma dwukrotnie zwrot środków z tego samego tytułu?
Dziękuję za Pani komentarz i pytanie, bo rzeczywiście dotyka wrażliwej kwestii.
Zacznę od końca: jeśli poszkodowane jest dziecko, a płacą za jego leczenie rodzice, a następnie w wyroku Sąd przyznaje zwrot tych wydatków dziecku (zgodnie z orzecznictwem), to można powiedzieć, że w takiej, typowej sytuacji, dziecko także otrzymuje świadczenia niejako podwójnie: raz w naturze, raz w pieniądzu. A co do prawidłowości takiego rozwiązania nie ma przecież żadnych wątpliwości. Można jeszcze bardziej skomplikować ten przykład i dodać okoliczność, że rodzice otrzymują środki na rehabilitację dziecka w drodze jednorazowej darowizny od dalszej rodziny. Czy fakt, że uzyskali środki z darowizny, a następnie je wydali na leczenie, ma ich pozbawić prawa do zwrotu? Oczywiście nie, bo nikt nie pyta o źródło finansowania wydatków na leczenie, które ma być następnie pokryte w ramach świadczeń odszkodowawczych, o ile tylko końcowym „płatnikiem” jest poszkodowany, a gdy jest małoletni – jego rodzice.
Problem – wg mnie – jest pozorny, wykreowany przez rozwiązania podatkowe. Gdyby rodzice/dziecko mogli bezpośrednio otrzymywać darowizny, to nie byłoby wątpliwości. Niestety, aby darowizny były wolne od podatku, muszą „przechodzić” przez Fundację. Najczęściej ta formalna droga jest niejako fikcyjna, bo darowizny i wpłaty 1 % na Fundację są efektem starań rodziców. Czy fakt, że w takim przypadku faktury za leczenie i rehabilitację są wystawiane na Fundacje ma determinować istnienie lub nieistnienie roszczenia poszkodowanego o zwrot wydatków? Wg mnie nie.
Podobny tok rozumowania zaprezentował m.in. SN w uchwale pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z dnia 15 maja 2009 r. (III CZP 140/08 – OSNC 2009 r., Nr 10, poz. 132 – LEX nr 493965).
Uchwała nie dotyczyła oczywiście zagadnienia finansowania leczenia przez Fundację, a relacji między zasiłkiem pielęgnacyjnym a rentą z tytułu zwiększonych potrzeb, ale istota problemu jest zbieżna.
Sąd Najwyższy wskazywał na konieczność uwzględnienia tego, że nie powinno się traktować sprawcy szkody łagodniej – zwalniając go z części świadczenia odszkodowawczego – tylko dlatego, że poszkodowany uzyskał pewne korzyści majątkowe w związku ze zdarzeniem wyrządzającym szkodę. Sąd Najwyższy podniósł m.in., że w literaturze i orzecznictwie przeważa stanowisko, że zaliczenie korzyści na szkodę jest dopuszczalne tylko wtedy, gdy ich źródłem jest to samo zdarzenie i istnieje pomiędzy nimi normalny związek przyczynowy. Dodatkowo wymaga się, by uzyskana korzyść zaspokajała te same interesy poszkodowanego, które ma zaspokoić odszkodowanie oraz by wynikała z tej samej podstawy prawnej.
Jak podkreślał to Sąd Najwyższy, nie ma podstaw, by w wyniku kompensacji, oznaczającej zmniejszenie należnej powódce renty, pozwany jako podmiot zobowiązany do naprawienia szkody na podstawie przepisów prawa cywilnego czerpał korzyść z faktu wypłacania powódce zasiłku mającego charakter pomocy socjalnej i pochodzącego ze środków budżetu Państwa. Postulowania przez pozwanego w niniejszej sprawie kompensacja w ramach konstrukcji compensatio lucri cum damno powinna być stosowana ostrożnie i tylko wówczas, gdyby wypłacanie zasiłku pielęgnacyjnego i renty z tytułu zwiększonych potrzeb prowadziło do nieuzasadnionego wzbogacenia poszkodowanej.
Pani Mecenas,
Dziękuję, za rozszerzenie tematu związanego ze środkami z fundacji.
Sprawa dotyczy mnie osobiście, więc śledziłam linię orzecznictwa w kwestii uznania zasiłku pielęgnacyjnego, czy też świadczenia pielęgnacyjnego na poczet renty odszkodowawczej.
Z tego, co widzę, zdania sądów są podzielone i świadczenie pielęgnacyjne jest często odejmowane od wysokości przyznanej przez sąd renty.
Przykładowy wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 06 lipca 2018r. I ACa 1575/17., gdzie sąd na poczet renty zalicza zasiłek pielęgnacyjny (czyżby Sąd nie uznawał stanowiska SN?
W tym samym wyroku świadczenie pielęgnacyjne zostało uznane jako odrębne świadczenie przysługujące matce powoda, więc nie podlega pomniejszeniu renta z tego tytułu, gdzie niejednokrotnie spotkałam się z odmiennym orzeczeniem sądów w kwestii powyższego świadczenia wypłącanego przez Państwo.
Odmienne zdanie, co do uznania zasiłku pielęgnacyjnego na poczet wypłacanej renty przedstawił Sąd Apelacyjny w Warszawie z dna 17 października 2017 r. Sygn. akt V ACa 560/17.
Jako matka poszkodowanego pacjenta czuję niepokój – sądy reprezentują odmienne stanowiska odnośnie tego samego zagadnienia.