Samo podejrzenie, że przyczyną śmierci dziecka lub matki był błąd medyczny, a nie przebieg porodu, nie wystarczy. W sądzie trzeba to udowodnić. Kluczowym dowodem dla biegłych i sądu są wyniki sekcji zwłok. Niestety, nie zawsze można ufać nawet ustaleniom z protokołu sekcyjnego.
O tym, czym się różni tzw. sekcja zwłok administracyjna lub anatomopatologiczna od sądowo – lekarskiej sekcji zwłok, napisałam szczegółowo w postach „Czy sekcja zwłok jest potrzebna?” i „Pacjent zmarł z powodu śmierci, czyli czemu i komu służy sekcja zwłok”. Nie będę się więc powtarzać, proszę zajrzeć do tych artykułów.
Sekcja zwłok: z prokuratorem czy bez?
Opiszę w zamian działalność pewnego patomorfologa. Ten jaskrawy przykład. Pokazuje, że gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że do zgonu pacjenta doszło na skutek błędów w leczeniu, nie ma wyjścia. Trzeba zawiadomić prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i złożyć wniosek o jak najszybszą, „prokuratorską” sekcję zwłok.
Śmierć dziecka podczas porodu
W trakcie porodu doszło do wewnątrzmacicznego zgonu płodu w zagadkowych okolicznościach. Sekcja zwłok dziecka była więc obligatoryjna. Została zlecona przez szpital. Szpitalna sekcja zwłok – zgodnie z interesem szpitala – wykazała, że w trakcie porodu nie doszło do błędów, a dziecko zmarło na skutek wad wrodzonych. Kiedy rodzice zawiadomili prokuraturę, było już niestety za późno na prokuratorską sekcję zwłok.
Prokuratura powołała więc biegłych dla oceny prawidłowości postępowania lekarzy i położnych. Z konieczności musieli oni wziąć pod uwagę ustalenia z protokołu sekcyjnego. Na szczęście nie podeszli do jego treści bezkrytycznie…
Na sekcji zwłok sporządzonej przez patologa szpitalnego nie pozostawili na suchej nitki.
Zacytuję tylko mały fragment:
„Wnioski z przeprowadzonego badania sekcyjnego świadczą, że zostały sporządzone w sposób niezgodny z obowiązującą wiedzą medyczną. Zatem obducent najpewniej nie posiadał merytorycznego przygotowania do badania tego typu przypadków”.
Jak wspomniałam, zdaniem patologa szpitalnego, za wewnątrzmaciczny zgon dziecka było odpowiedzialne wszystko inne, tylko nie błędy w prowadzeniu porodu…
Nie powiązał zwolnień tętna, braku czynności skurczowej, potem oscylacji milczącej i licznych deceleracji, z ewidentnymi wskazaniami do cięcia cesarskiego. Decyzja o cięciu była podjęta dużo za późno. Doszło do niedotlenienia dziecka i śmieci w łonie matki.
Biegły lekarz z wątpliwymi zasługami
Opinia ZMS była na tyle miażdżąca dla patomorfologa szpitalnego i jego pseudonaukowych dywagacji z protokołu sekcyjnego, że aż – zaintrygowana – zaczęłam szukać dalszych informacji na jego temat. I co się okazało? Że po pierwsze, ten patomorfolog był biegłym sądowym! A opisywany przeze mnie przypadek nie jest pierwszym, kiedy ten lekarz przysporzył sporych kłopotów wymiarowi sprawiedliwości. O stresie najbliższej rodzinie zmarłego już nawet nie wspominając…
W pewnym procesie, gdzie występował w charakterze biegłego sądowego, kilkakrotnie wycofywał się ze swoich opinii co do przyczyn zgonu. Wg biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej twierdzenia zawarte w wydanych przez niego opiniach, wręcz dyskwalifikują go jako biegłego z zakresu medycyny sądowej!
Inny proces karny toczył się przeciwko lekarzom z tej samej miejscowości, w której biegły wykonywał zawód. Czy towarzyskie powiązania sprawiły, że bagatelizował znaczenie badań, uznanych później za kluczowe dla określenia czasu i przyczyny zgonu…
Patomorfologia: sekcja zwłok czy picie kawy?
Nie dziwię się zatem, że w efekcie „znielubił” wykonywanie sekcji zwłok. Wypowiadał się tak:
„Jako patolog w swoim gabinecie w szpitalu zarabiam wielokrotnie więcej [niż wykonując sekcje zwłok – przyp. mój]. Tam mogę pić jednak dobrą czarną kawę, rozmawiać z sympatyczną sekretarką i zarobić więcej niż za sekcję zwłok”.
Można nawet zrozumieć takie podejście, choć wygląda na mocno cyniczne. Czy jednak, biorąc pod uwagę całokształt działalności tego patomorfologa, „jego” szpital powinien nadal powierzać mu wykonywanie sekcji zwłok, nawet tych szpitalnych? Pod protokołem z sekcji zwłok widnieje przecież „goły” podpis lekarza, który ją wykonał (obducenta). Bez gwiazdki – objaśnienia, że istnieją poważne wątpliwości co do tego, czy autor daje rękojmię należytego wykonywania zawodu…
{ 3 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Wpis jest troszkę niejasny, więc zapytam z ciekawości: czy ów lekarz jest specjalistą patomorfologii czy medycyny sądowej? Nazwała go Pani Mecenas patomorfologiem, ale przytoczyła też krytykę, dyskredytującą go jako biegłego z medycyny sądowej. A może prokurator lub sąd karny po prostu znów powołał specjalistę patomorfologii w charakterze biegłego z medycyny sądowej?
Lekarz ten z pewnością ma specjalizację z zakresu patomorfologii i taki zawód wykonuje w szpitalu. Nie wiem czy ma też specjalizację z medycyny sądowej. W dwóch sprawach relacjonowanych przez media wypowiadał się jednak na temat przyczyn zgonu w charakterze biegłego. Więc albo Prezes Sądu wadliwie wpisał patomorfologa na listę biegłych sądowych jako biegłego z zakresu medycyny sądowej, albo lekarz ten ma dwie specjalizacje i został na listę wpisany prawidłowo, albo został powołany w tych sprawach jako biegły ad hoc (nie wiadomo, w zakresie jakiej specjalizacji). Z mojej praktyki wynika, że próby powołania patomorfologa jako biegłego z zakresu medycyny sądowej nie należą niestety do rzadkości.
Wśród wielu prawników, parających się prawem karnym, panuje niezrozumiałe dla mnie przekonanie, że chirurg, internista, ortopeda czy patomorfolog mogą opiniować na temat zagadnień z medycyny sądowej. Ale gdy pytam się tych prawników, czy do swojego chorego dziecka wezwaliby medyka sądowego, to robią wielkie oczy i zaprzeczają (słusznie zresztą). Jak medycy sądowi mają nikłe pojęcie o diagnozowaniu i leczeniu chorych, tak klinicyści i patomorfolodzy mają znikomą wiedzę o urazie, jego mechanizmie, narzędziu itd. To takie oczywiste, a jednak umyka gdzieś w codziennej praktyce.
Dziękuję Pani Mecenas za odpowiedź.