Wakacje 3 tygodniowe last minute dla całej rodziny super, na koszt pomagających z całej Polski. Jeden musi płacić w biurze podróży, drugi ma w gratisie.
Opinie, które ranią
Jak nikczemnym i bezmyślnym trzeba być, żeby napisać taki komentarz pod artykułem o wyjeździe na leczenie komórkami macierzystymi chłopca poszkodowanego przez błąd lekarza*?
Internet naprawdę wszystko przyjmie? A może to jest kwestia niewiedzy? Zwykła głupota? Może ktoś, kto żyje beztrosko, nie jest w stanie objąć swoją wyobraźnią, jakiej opieki wymaga czterokończynowo sparaliżowane dziecko?
Nie ma usprawiedliwienia dla takiej ignorancji. Nie wystarczy przeczytać tytuł. Zanim coś skomentujesz, kogoś ocenisz, zajrzysz mu do kieszeni, dowiedz się więcej. O tragicznej sytuacji Pawła Reka i jego rodziców jest bardzo dużo artykułów, a ten o tytule „Paweł Rek leci do Bangkoku na podanie komórek macierzystych. Jak zniesie podróż?” bynajmniej nie jest reklamą biura podróży.
Proces medyczny, czyli gdzie wyobraźnia nie sięga?
Przyznaję. Nie jest łatwo wyobrazić sobie jak wygląda codzienne życie opiekunów dzieci czterokończynowo porażonych. Tym większe jednak oczekiwania mam w stosunku do osób, które w to życie swoimi decyzjami, czy choćby opiniami, w jakichś sposób ingerują.
Dotyczy to internautów, których komentarze bolą rodziców. Chodzi też o biegłych, których zachowanie bywa niedopuszczalne, a fałszywa opinia biegłego potrafi przekreślić szanse na rentę w odpowiedniej wysokości i godne życie.
Dotyczy to wreszcie Sędziów, którzy wydają wyroki w procesach medycznych. Orzekają zgodnie z rotą ślubowania, wymierzając sprawiedliwość zgodnie z przepisami prawa. Bezstronnie i według sumienia. Czasem jednak zdarza się coś więcej. Coś dobrego.
Kilka dni temu odbyła się ostatnia rozprawa w jednej ze spraw, gdzie poszkodowany jest w stanie wegetatywnym. Jego matka jest jego prawnym i faktycznym opiekunem. Szczegółowo opisywała w zeznaniach, jak wygląda codzienna opieka, pielęgnacja i rehabilitacja syna. Jak coraz trudniej dwojgu coraz starszych, dorosłych osób, z własnymi problemami zdrowotnymi, zajmować się dorastającym dzieckiem.
Po cierpliwym wysłuchaniu długich zeznań, już po zamknięciu rozprawy, Sędzia wyraził swój głęboki szacunek do pracy matki i do tego, z jakim ogromnym poświęceniem wiąże się jej rola. Prosił, aby przekazała jego słowa nieobecnemu na sali mężowi.
Muszę przyznać, że wszyscy byliśmy wzruszeni, chyba nawet łącznie z pełnomocnikami pozwanych. Myślę, że takie słowa z ust Sędziego, osoby o ogromnym autorytetem, znaczą dla tej umęczonej matki więcej niż niejedne pieniądze.
Sędziowie przez duże „S”
Trudność, z jaką muszą mierzyć się Sędziowie orzekający w sprawach osób z głębokimi niepełnosprawnościami, jest ogromna. Polega na tym, że Sędzia w praktyce nie ma możliwości bezpośrednio ocenić stanu fizycznego i psychicznego poszkodowanego dziecka i warunków, w jakich żyje jego rodzina. Musi polegać na zeznaniach świadków, opiniach biegłych czy zdjęciach.
Czy pełny obraz sytuacji da Sędziemu, który być może nigdy nie zetknął się twarzą w twarz z dzieckiem z najcięższą postacią mózgowego porażenia dziecięcego, opinia biegłego stwierdzająca:
„Głębokie upośledzenie. Rokowania złe”?
Tym większej empatii wymaga orzekania w takich sprawach. Dobrze, że sprawy poszkodowanych pacjentów sądzą Sędziowie przez duże „S”, a nie anonimowi internauci z fejkowych kont.
Zdjęcie przedstawia pokój jednego z moich klientów u którego byłam wczoraj, żeby zobaczyć, w jakich warunkach żyje. W praktyce jest to niemal mała sala szpitalna.
Dorosły już mężczyzna jest żywiony przez PEG. Intensywnie rehabilituje go wielu specjalistów, od logopedy, po neurorehabilitanta. Opiekuje się nim 24 h/na dobę dwoje dorosłych rodziców.
***
* Chodzi o Pawła Reka, którego reprezentuję w postępowaniu cywilnym i karnym.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }