Dwa dni przed terminem drugiego porodu dziecko zmieniło położenie na miednicowe pośladkowe.
Rozpoczęły się skurcze przepowiadające, więc rodząca pojechała do szpitala. Lekarz prowadzący ciążę powiedział jej, że prawdopodobnie konieczne będzie cięcie cesarskie. W USG przy przyjęciu do szpitala masę płodu określono na 3857 g wg Sheparda, 3400 g wg Grannuma, a lekarz rezydent w dekursus wpisał ostatecznie na podstawie wydruku z badania, że szacowana waga to 3973 g informując jednocześnie rodziców, że może to być +/- 20 %.
Lekarz dyżurny podjął jednak decyzję o prowadzeniu porodu siłami natury. Biegli stwierdzili, że było to „pierwotne uchybienie”. Analiza sytuacji położniczej nie stwarzała podstaw do jednoznacznego przyjęcia, że „rodzenie dołem” nie stwarza zagrożenia dla płodu, a „niejasne wątpliwości w takiej ocenie winny spowodować odstąpienie od decyzji porodu siłami natury i rozwiązania ciąży cięciem cesarskim”.
Dziecko urodziło się martwe, ponieważ wystąpiły trudności przy urodzeniu barków, rączek i główki, a wydobywanie dziecka od momentu urodzenia się pośladków i tułowia trwało około kilkunastu minut. Chłopiec ważył 4510 g.
Lekarz dyżurny twierdził, że decyzję o prowadzeniu porodu siłami natury podjął w oparciu o swoje przekonanie, że masa płodu nie przekroczy 3500 g. Dodać należy, przekonanie powzięte w oparciu o wykonane przez innego lekarza USG – czyli lekarz sam nie szacował wagi dziecka. Poprzestał na relacji niedoświadczonego, młodszego dyżurnego i pobieżne badanie rodzącej.
Zgodnie ze rekomendacjami Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, nie było bezwzględnych wskazań do cięcia cesarskiego, ponieważ rodząca nie była pierworódką – choć poród siłami natury miał miejsce 6 lat wcześniej. Były jednak tzw. wskazania elektywne: poród z położenia podłużnego miednicowego płodu może odbyć się drogami natury jedynie przy odpowiednich warunkach współmierności płodowo-miedniczej.
Lekarz powinien wybrać rozwiązanie najbardziej korzystne dla zdrowia i życia pacjentki oraz jej dziecka. Truizm. Czy w tym przypadku lekarz miał prawo podjąć tak ryzykowną decyzję bez jednoznacznej weryfikacji warunków do prowadzenia porodu siłami natury? Czy rzeczywiście przeanalizował „za” i „przeciw”, czy miał wszystkie potrzebne dane, czy też nadmiernie zaufał swojemu doświadczeniu czy przeczuciu, że będzie dobrze?
Za komentarz powinno wystarczyć „Stanowisko Departamentu Prawnego Ministerstwa Zdrowia z dnia 28.08.2007r. w sprawie wykonania cięcia cesarskiego na życzenie”:
„W określonych sytuacjach – odnośnie do niektórych procedur – wykonanie przez lekarza zabiegu operacyjnego albo zastosowanie metody diagnostyki stwarzającej podwyższone ryzyko dla pacjenta wymaga pisemnej zgody pacjenta (art. 34 ust. 1 i 2 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty), nie zwalnia to jednak lekarza od odpowiedzialności za wybór metody leczenia jako błędu w sztuce lekarskiej.”
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }