Jolanta Budzowska

radca prawny

Partner w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy. Radcowie Prawni (BFP) z siedzibą w Krakowie. Specjalizuje się w reprezentacji osób poszkodowanych w cywilnych procesach sądowych w sprawach związanych ze szkodą na osobie, w tym w szczególności z tytułu błędów medycznych oraz z tytułu naruszenia dóbr osobistych.
[Więcej >>>]

Pielęgniarka skazana za zabójstwo noworodków

Jolanta Budzowska21 września 2023Komentarze (0)

Sąd w Manchesterze skazał w sierpniu tego roku Lucy Letby, 33-letnią pielęgniarkę, na karę dożywocia za zabójstwo siedmiu noworodków w szpitalu Chester Hospital i usiłowanie zabójstwa kolejnych sześciu. Oskarżenia sięgały znacznie dalej, ale nie zdołano jej udowodnić odpowiedzialności za zgony kolejnych noworodków, do których doszło w czasie, kiedy pracowała w szpitalu.

Jak działała ta młoda, wykształcona na uniwersytecie pielęgniarka dziecięca, która okazała się  – jak pisze brytyjska prasa- „zimną, wyrachowaną, okrutną i nieustępliwą” zabójczynią dzieci?

Opieka nad wcześniakami

Przed 2015 rokiem oddział neonatologiczny szpitala hrabstwa Chester funkcjonował jak każdy inny w Anglii. Zespół liczył około 30 pielęgniarek i siedmiu pediatrów – neonatologów.  Zapewniał całodobową opiekę setkom wcześniaków rocznie, w tym skrajnym wcześniakom, ważącym zaledwie 450 g. Mimo urodzenia na granicy przeżywalności, rokowania dla takich dzieci są optymistyczne. Według danych statystycznych, na każde 1000 wcześniaków urodzonych w Wielkiej Brytanii każdego roku, umiera mniej niż dwoje.

Według oficjalnych raportów, spośród setek dzieci, które przechodziły przez oddział neonatologiczny Chester Hospital, rocznie umierało od jednego do trzech. Aż do 2015 roku.

Nagłe zgonu noworodków

W ciągu zaledwie 14 dni w czerwcu 2015 r. nagle zmarło troje niemowląt, a stan czwartego uległ gwałtownemu pogorszeniu. Wszystkie były wcześniej w stanie stabilnym. Oczekiwano, że wkrótce wrócą do domu z rodzicami. Niestety, opiekę nad nimi sprawowała Lucy Letby.

Kilka minut po rozpoczęciu nocnej zmiany w dniu 8 czerwca 2015 r. wstrzyknęła powietrze do żyły chłopca, który urodził się poprzedniego dnia, sześć tygodni przed terminem. Mimo reanimacji, chłopca nie udało się uratować. Alarm przy łóżku jego siostry bliźniaczki zabrzmiał następnej nocy. Także jej stan nagle się załamał. Personel szpitala zauważył, że skóra dziewczynki zmienia kolor. Pojawiły się na niej dziwne fioletowo-białe plamy – podobnie jak poprzedniej nocy u jej brata. Lekarzom udało się uratować życie tego dziecka, ale dziewczynka pozostała w szpitalu przez kolejny miesiąc.

W krótkim czasie zmarło jeszcze kilkoro dzieci. U wszystkich zaobserwowano dziwne przebarwienie skóry. Później okazało się, że zmieniający się kolor skóry, zjawisko, którego wielu lekarzy nigdy wcześniej nie widziało, był znakiem rozpoznawczym zbrodni Lucy Letby, choć nikt o tym wówczas nie wiedział. Był to skutek „ulubionej” metody Letby, czyli wstrzyknięcia powietrza do krwioobiegu dzieci.

Niepokój wśród personelu

Nagłe zgony zaniepokoiły szefa neonatologii. Zapoznał się z dokumentacją medyczną dzieci, ale nie znalazł w niej niczego, co mogłoby wyjaśnić, dlaczego zmarły tak niespodziewanie.

Następnie sprawdził, kto pracował w tym czasie. Tylko jedna pielęgniarka miała dyżur przy każdym zgonie: Lusy Letby. Wstępne podejrzenia zostały jednak od razu odrzucone. Uznano, że jej obecność to czysty przypadek. Nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że może to być wina „tej miłej Lucy”.

W ciągu następnego roku – 2016 – młoda pielęgniarka spowodowała śmierć kilku innych noworodków. Podawała im śmiertelną dawkę insuliny i wstrzykiwała powietrze do krwioobiegu. Jedno z dzieci przekarmiła mlekiem. W innym przypadku spowodowała uraz gardła, manipulując przy rurce do karmienia. Letby działała sprytnie. Często chwilę po tym, jak rodzice wychodzili z sali chorych albo pod koniec zmiany, aby stan małego pacjenta pogorszył się na dyżurze kogoś innego.

Jeden z biegłych, który na potrzeby procesu analizował dokumentację medyczną ofiar Letby, powiedział, że zostały one wybrane starannie, a nie losowo. W prawie wszystkich przypadkach były to skrajne wcześniaki lub dzieci dotknięte chorobami genetycznymi.  Dawało to wiarygodne wytłumaczenie dla ich nagłej śmierci. I zgodnie z oczekiwaniami zabójczyni, zgony były opisywane przez lekarzy jako „spodziewane i wytłumaczalne”.

Proces karny – pielęgniarka skazana

Proces karny pielęgniarki trwał 10 miesięcy. Sędziowie przysięgli przeanalizowali bardzo obszerny materiał dowodowy dotyczący 17. dzieci. Dokumentacja medyczna tylko jednego z nich liczyła ponad 8.000 stron.  Protokoły z zeznaniami świadków zajęły 5.500 stron. Do dyspozycji jury było też 32.000 innych takich dowodów, jak wiadomości tekstowe i zdjęcia. W trakcie procesu przesłuchano blisko 300 świadków.

Co ciekawe, sędziowie otrzymali też 25-stronicowy słownik terminów medycznych – aby mogli lepiej zrozumieć sprawę.

Lusy Letby została skazana na dożywocie, ale brytyjskie media wciąż szukają odpowiedzi na pytanie: jak do tego doszło? Dlaczego musiało umrzeć tyle dzieci? Dlaczego nikt wcześniej nie zauważył, że w oddziale neonatologicznym dzieją się niepokojące rzeczy?

Czy i kto chronił morderczynię?

Okazuje się, że przez wiele miesięcy lekarze z oddziału zgłaszali rosnące obawy dotyczące związku Letby z rosnącą liczbą niewyjaśnionych zgonów.

Na początku lipca 2016 r. została ona odsunięta od pracy w oddziale noworodkowym w Chester po nagłej śmierci dwóch zdrowych chłopców z trojaczków. Był to punkt zwrotny, który skłonił lekarzy do stanowczego zażądania jej usunięcia. Pielęgniarkę przeniesiono do pracy biurowej w szpitalnym biurze ds. ryzyka i bezpieczeństwa pacjentów. Zgony natychmiast ustały.

W międzyczasie szpital poprosił o audyt dokumentacji medycznej zmarłych dzieci i całej sytuacji brytyjskie stowarzyszenie pediatryczne: the Royal College of Paediatrics and Child Health. Z raportu biegłych wynikało, że Letby jest „entuzjastyczna i kompetentna”, i nie ma żadnych podstaw, żeby ją o cokolwiek podejrzewać.

Po tym raporcie dyrekcja stwierdziła, że lekarze z oddziału formułujący zarzuty pod adresem Letby są nieprofesjonalni. Sama Letby napisała list do szpitala z oskarżeniami i pogróżkami. W efekcie lekarzom zakomunikowano, że jeśli będą podejmować jakiekolwiek działania w związku ze zgonami, to zostaną wyciągnięte w stosunku do nich konsekwencje służbowe. Zmuszono ich nawet do pisemnego przeproszenia Letby:

Chcielibyśmy przeprosić za wszystkie nieodpowiedzialne komentarze, które zostały poczynione w trakcie tego trudnego okresu. Bardzo nam przykro z powodu stresu i sytuacji, jakiej doświadczyłaś. Bądź pewna, że na pierwszym miejscu stawiamy bezpieczeństwo pacjenta.

Dopiero w maju 2017 r. szpital zawiadomił organy śledcze. Minęło kolejne 14 miesięcy, zanim Letby została aresztowana o 6 rano 4 lipca 2018 roku.

Urzędniczka, która „zignorowała poważne obawy” dotyczące Lucy Letby została zawieszona w pełnieniu obowiązków i oskarżona o niepodjęcie działań w związku ze skargami, jakie wpłynęły na jej ręce.

Lekarz, który jako pierwszy zwracał uwagę dyrekcji szpitala na niepokojące sytuacje, przyznał, że gdyby zareagowano wcześniej, życie czworga lub pięciorga dzieci udało by się uratować.

Czy jest miejsce na morał płynący z tej historii?

Ta historia jest tak straszna, że trudno ją komentować.

Na pewno daje do myślenia, że dużo szkody wyrządziło przyjęte przez szpital, a początkowo też i przez współpracowników Letby założenie, że to niemożliwe, że to na pewno nikt z nas… Wypieranie faktów.

Wszyscy przyznają, że wyjaśnianie po latach przebiegu wydarzeń bardzo utrudniło śledztwo. Nie wykonano sekcji zwłok zmarłych dzieci. Świadkowie nie pamiętali okoliczności zdarzeń, a przecież w tej sprawie ważne były szczegóły, jak to, kto w danym momencie był przy dziecku czy jaki był stan wcześniaka. Znacznie utrudniło to dojście do prawdy. Być może z tego powodu Letby została skazana za zabójstwo jedynie siedmiorga dzieci.

Sytuacje, że ktoś działa na szkodę pacjentów się zdarzają. Zarówno personel, jak i sami pacjenci i ich rodziny muszą więc być wyczuleni na niepokojące sygnały i jak najszybciej wdrażać działania wyjaśniające. A biegli i orzecznicy oceniający zarzuty pod adresem personelu powinni wiedzieć, że spoczywa na nich odpowiedzialność także za los innych pacjentów.

Nieco a propos polecam wywiad, jaki przeprowadziłam z pewnym ortopedą. Opowiada m.in. o tym, jak powszechnie zamyka się oczy na działania lekarzy, którzy popełniają seryjne błędy w leczeniu: „Rozmowa o błędach medycznych z lekarzem, któremu nie jest wszystko jedno”.

***

Przy pisaniu tego artykułu korzystałam z materiałów opublikowanych na stronie

https://www.theguardian.com i https://www.telegraph.co.uk

W czym mogę Ci pomóc?

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Budzowska Fiutowski i Partnerzy. Radcowie Prawni w celu obsługi przesłanego zapytania. Szczegóły: polityka prywatności.

    { 0 komentarze… dodaj teraz swój }

    Dodaj komentarz

    Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się swoją wiedzą bezpłatnie.

    Jeśli potrzebujesz indywidualnej pomocy prawnej, napisz do mnie :)

    Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Budzowska Fiutowski i Partnerzy. Radcowie Prawni w celu obsługi komentarzy. Szczegóły: polityka prywatności.

    Poprzedni wpis:

    Następny wpis: