Końcówkę ubiegłego tygodnia spędziłam w Gdańsku, gdzie na tapet wzięliśmy prawo medyczne. Odbywała się tam III Ogólnopolska Konferencja Naukowa Prawa Medycznego, Farmaceutycznego, Bioetyki i Zarządzania w Ochronie Zdrowia. Organizatorzy powierzyli mi moderowanie pierwszej części panelu pt. „Odpowiedzialność prawna osób wykonujących zawody medyczne”. W kolejnej części przedstawiałam wykład:”Pomyłka lekowa”. Tyle tytułem kronikarskiego wstępu.
A teraz do rzeczy: dlaczego jako prawnik procesowy, nie naukowiec, uczestniczę w takich konferencjach? Odpowiedź mogłaby brzmieć: „Bo jestem zapraszana”, ale to oczywiście żart. Niezwykle cenna na tych wydarzeniach jest przede wszystkim możliwość skonfrontowania punktu widzenia teoretyków prawa i praktyków. Wzajemnie możemy się od siebie wiele nauczyć.
Trudno wyróżnić najciekawsze wykłady, bo wszystkie dotykały problemów niezwykle istotnych w punktu widzenia poszkodowanego przez błąd medyczny pacjenta.
Wpisy w dokumentacji a dobra osobiste pacjentów
I tak, chronologicznie: prof. Haberko kompleksowo omówiła temat treści dokumentacji medycznej i to, jak nieprawdziwe, oceniające wpisy w dokumentacji mogą naruszać dobra osobiste pacjentów. Co można zrobić z tym faktem, kiedy po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną odkrywamy, że lekarz odnotował w niej, że „pacjent jest roszczeniowy”? A co, kiedy pielęgniarka wypunktowała kogoś, że „wciąż domaga się odpowiedzi na pytania”? W przypadku naruszenia dóbr osobistych poprzez treść dokumentacji mamy prawo:
- żądać sprostowania dokumentacji,
- żądać przeprosin,
- żądać zadośćuczynienia.
Tyle wynika z samych przepisów. Niestety życie życiem i zwykle żądać możemy, ale gorzej z wyegzekwowaniem naszych praw. Od siebie mogę dodać, że z pewnością pismo z żądaniem usunięcia czy sprostowania nieprawdziwych lub oceniających, nacechowanych subiektywnie i negatywnie wpisów, zawsze warto złożyć. Choćby dla celów dowodowych.
Aktualna wiedza medyczna jest jak yeti
Nie sposób omówić w szczegółach innych niezwykle interesujących wykładów. Jak np. wystąpienia prof. Tomasza Sroki na temat należytej staranności w postępowaniu z informacjami dotyczącymi pacjenta, czy prof. Michała Królikowskiego o tym, jak właściwa organizacja pracy szpitala może zapobiec błędom medycznym.
Gorącą dyskusję wywołał wykład mec. Jakuba Żaczka i jego próby zdefiniowania czym jest, a właściwie czym nie jest tzw. „aktualna wiedza medyczna”. Czy są nią standardy wydawane przez towarzystwa naukowe? Zważywszy szczególnie na to, że towarzystwo naukowe może być założone przez kilka osób niezwiązanych z medycyną? Albo, czy opinia konsultanta krajowego jest wiążąca dla innych lekarzy?
Mec. Agnieszka Zemke-Górecka doskonale podsumowała chaos, jaki panuje w tzw. medycynie estetycznej. Czy zabiegi z zakresu medycyny estetycznej powinny być zastrzeżone do kompetencji lekarzy? Wiele przykładów świadczy o tym, że tylko ten kierunek rozwoju tej dziedziny usług może zapewnić pacjentom bezpieczeństwo zdrowotne i prawne.
Czy (w psychiatrii) leci z nami pilot?
Serca – i rozumy, w kontekście uświadomienia nam potrzeby pilnych zmian w psychiatrii – poruszyły wystąpienia dr. Błażeja Kmieciaka, lek. Sebastiana Goncerza i lek. Julii Pankiewicz. Czy wiesz, że są takie szpitale psychiatryczne, w których w trybie dyżurowym jeden lekarz dyżurny, którym jest rezydent, ma pod opieką nawet 700 pacjentów? Szerzej problem poruszyli też w ostatnich dniach na łamach Wirtualnej Polski Michał Janczura i Dariusz Faron w tekście: „Granica została przekroczona”. Warto przeczytać.
Klauzula sumienia a sprawa polska
Z ciekawostek: czy przyszło ci do głowy, że są lekarze i pielęgniarki, którzy odmawiając szczepienia, powołują się na… klauzulę sumienia? Mówiła o tym problemie Katarzyna Konopka wskazując na potrzebę ograniczania takich praktyk. Niezależnie od oceny, gdzie kończy się, a gdzie zaczyna czyjeś sumienie, pacjenci nie mogą być zaskakiwani odmową świadczenia w ostatniej chwili.
Pokrzywdzony: tego słowa lepiej nie wymawiać głośno.
W drugim dniu konferencji najbardziej poruszył mnie pierwszy panel. Zacytuję tu to, co napisałam na gorąco o tej dyskusji na Instagramie.
Wymiana poglądów panelistów na temat „Prawo karne w medycynie” sprowadziła się wyłącznie do analizowania, jak bardzo prawo karne krzywdzi lekarzy w sytuacji, gdy dochodzi do błędu medycznego.
Szczęśliwie, prokurator dr Michał Gabriel-Węglowski nie miał wątpliwości, że zlikwidowane wydziały prokuratur ds. błędów medycznych miały sens. Dlaczego? Bo sprawnie prowadzone postępowanie służy wszystkim: i pacjentom, i lekarzom. A prof. Tomasz Sroka konsekwentnie bronił tezy, że nie trzeba zwalniać od odpowiedzialności karnej lekarzy, bo jeśli nie odpowiadają za błąd medyczny, to istniejące prawo daje im wszelkie narzędzia, żeby mogli to udowodnić.
ALE: w ciągu godzinnej dyskusji nie padło ani raz słowo „pokrzywdzony”! Tak jakby prawa człowieka pokrzywdzonego przez błąd medyczny były nic nie znaczącym szczegółem w całym tym wywołanym przez NIL zamieszaniu o „no-fault”,„klauzulę wyższego dobra”, a mówiąc po ludzku – o uniemożliwienie prowadzenia postępowań karnych w sprawie błędów lekarskich.
Nie mogłam nie zabrać głosu. Mam nadzieję, że wybrzmiał mocno. W tym miejscu serdecznie dziękuję dwóm paniom prokuratorkom, które tuż po tej sesji podziękowały mi za mój stanowczy komentarz do tej dyskusji.















{ 1 komentarz… przeczytaj go poniżej albo dodaj swój }
Masz unikalny sposób mówienia o sprawach, które wszyscy znają.Zatrzymałem się przy tym wpisie na dłużej. Forma i treść – jedno wspiera drugie. Warto mieć taki blog pod ręką, kiedy ma się przesyt informacji, a szuka się czegoś bardziej osobistego ale i konkretnego.