Jolanta Budzowska

radca prawny

Partner w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy. Radcowie Prawni (BFP) z siedzibą w Krakowie. Specjalizuje się w reprezentacji osób poszkodowanych w cywilnych procesach sądowych w sprawach związanych ze szkodą na osobie, w tym w szczególności z tytułu błędów medycznych oraz z tytułu naruszenia dóbr osobistych.
[Więcej >>>]

No-fault w sprawach o błędy okołoporodowe?

Jolanta Budzowska27 maja 2022Komentarze (1)

Wczorajszy Dzień Mamy to też dzień tych mam, które nigdy nie dostaną kwiatów ani laurki od swoich dzieci. To też Dzień Mamy dla tych dzieci, które różowe, własnoręcznie wykonane serce, jak na zdjęciu, które właśnie dostałam, mogą położyć jedynie na grobie swojej mamy. Myślę o tych sytuacjach, których mogłoby nie być, gdyby nie błędy medyczne popełnione przy porodzie. Dzieci żyłyby, były zdrowe, mamy nie odeszłyby w związku z powikłaniami, za które ktoś odpowiada.

Środowisko lekarskie intensywnie lobbuje za wprowadzeniem systemu no-fault. Lekarze chcieliby, żeby w zamian za dobrowolne zgłoszenie, że doszło do błędu medycznego, zagwarantować personelowi uczestniczącemu w takim zdarzeniu swoisty immunitet.  Wówczas nie byłoby możliwa odpowiedzialność karna i odpowiedzialność zawodowa osób wykonujących zawody medyczne za błędy medyczne.

Innymi słowy, w najdalej idącym wariancie, prokurator i Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy (i – odpowiednio – innych zawodów medycznych) odmówiliby w ogóle wszczęcia postępowania w sprawach o błąd medyczny, jeśli ten wcześniej zostałby zaraportowany.Wyjątek dotyczyłby tylko przestępstw umyślnych. Korzyść dla środowiska lekarzy, pielęgniarek i położnych jest oczywista. Czy na takim rozwiązaniu mogą zyskać pacjenci?

Czy na no-fault zyskują pacjenci?

O ile za zgłoszeniem błędu pójdą działania naprawcze, to tak. Uszczelnienie procedur, wyeliminowanie błędów organizacyjnych może poprawić w przyszłości sytuację innych pacjentów. Być może unikną oni analogicznego błędu medycznego, który mógłby powtarzać się w nieskończoność, gdyby ukryto, że już raz coś takiego się zdarzyło.

Czy na no-fault zyska konkretny, poszkodowany pacjent?

To jednak jest słaba pociecha dla poszkodowanego pacjenta w tej jednej, konkretnej sytuacji, która stała się przyczynkiem do dobrowolnego zgłoszenia błędu.

Co pozostanie rodzicom dzieci, które przez nieprawidłowe prowadzenie porodu są głęboko niepełnosprawne? Co pozostanie dzieciom, których matka zmarła po porodzie, bo położnik popełnił błąd?

„- Nie ma sprawnego no-fault bez sprawnej wypłaty odpowiedniego odszkodowania. Pacjent jest dziś skazany na nierówną walkę w sądzie z ubezpieczycielem i podmiotem leczniczym. Pacjent w sądzie jest w dużo gorszej sytuacji niż jego przeciwnicy.  Ponosi ogromne ryzyko finansowe procesu. W takim postępowaniu cywilnym trzeba przede wszystkim udowodnić winę.

Dlatego jeśli rozważamy zapewnienie ochrony zgłaszającym błędy, to jednocześnie musimy wzmocnić pozycję pacjenta w procesie. Zgłoszenie zdarzenie, za którym często stoi zła organizacja pracy szpitala, powinno skutkować domniemaniem winy placówki w aspekcie odszkodowawczym. – uważa mec. Budzowska.”

Powyżej zacytowałam moją wypowiedź dla portalu prawo.pl

Proces o odszkodowanie za błąd medyczny – sytuacja pacjenta

Co to prawnicze „domniemanie winy” oznacza w praktyce? Członek personel zgłasza błąd i uzyskuje status nietykalnego karnie. Minimum, co moim zdaniem powinien wówczas  „zyskać” pacjent, to przewaga pacjenta w procesie o odszkodowanie.

Podmiotowi leczniczemu byłoby znacznie trudniej uniknąć wypłaty odszkodowania za błąd medyczny. Musiałby wtedy udowodnić, że za szkodę na zdrowiu pacjenta nie odpowiada błąd medyczny zgłoszony przez członka personelu, a inne okoliczności. Na przykład, że stan dziecka nie wynika z opóźnienia decyzji o cięciu cesarskim i niedotlenienia wewnątrzmacicznego, a jest konsekwencją wady genetycznej. Takie rozwiązanie znacznie skróciłoby i ułatwiło drogę do zadośćuczynienie, odszkodowania i renty za błąd przy porodzie.

Rażące niedbalstwo lekarza – czyli błąd medyczny nie do wybaczenia

Druga istotna kwestia to ta, że według mnie na zwolnienie z odpowiedzialności karnej i zawodowej nie może liczyć ktoś, kto dopuścił się rażącego niedbalstwa. Czyli jeśli lekarz nie dochowuje podstawowych, elementarnych zasad staranności, to nawet jeśli się zreflektuje i doniesie sam na siebie, to no-fault nie jest dla niego. O czym mówię? Na przykład o sytuacji, która zakończyła się ostatnio wyrokiem karnym. Szczegóły na zdjęciach poniżej.

wyrok karny w sprawie o błąd porodowy.cz.1

wyrok karny w sprawie o błąd porodowy.cz.1

wyrok karny w sprawie o błąd porodowy.cz.2

wyrok karny w sprawie o błąd porodowy.cz.2

Sąd karny rozstrzyga: błąd okołoporodowy

Dziecko zmarło. Lekarz został skazany na 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. I sąd karny, i Naczelny Sąd Lekarski dodatkowo orzekli wobec lekarza zakaz wykonywania zawodu przez 5 lat. NSL uzasadnił to m.in. tak:

„W tym kontekście istotny pozostaje sam stosunek obwinionego do potwierdzonego czynu, ujawniony w toku postępowania, który jednoznacznie wskazuje, iż obwiniony nie zdaje sobie sprawy z negatywnej wagi swego czynu.

Ponadto w sprawie nie można pomijać na płaszczyźnie wymiaru kary faktu, iż obwiniony swoim zachowaniem naruszył szereg powinności zawodowych, w tym w szczególności poddał w wątpliwość rzetelność i sumienność lekarską. Potwierdzony w sprawie czyn niewątpliwie cechuje się znaczną społeczną i zawodową szkodliwością. Słusznie OSL potwierdził w sprawie potrzebę odsunięcie obwinionego lekarza YZ od wykonywania zawodu, wskazując także na istotne braki w zakresie aktualnej wiedzy medycznej.”

No-fault nie dla wszystkich

Czy taki lekarz ginekolog-położnik z wieloletnim stażem, gdyby – hipotetycznie – przyszedł i powiedział:

nie umiem interpretować KTG, uważam, że to co sygnalizują położne, to bull shit i zdania nie zmienię, kiedy jestem na dyżurze, to nie podejmuję żadnych decyzji, bo to nie moja sprawa, co się wtedy dzieje

– to powinien uniknąć odpowiedzialności karnej? Z grubsza ta parafraza wypowiedzi lekarza odpowiada sytuacji zakończonej wyrokiem karnym ze zdjęć zamieszczonych powyżej.

Wg mnie nie. Taki lekarz nie zasługuje – nawet jeśli postanowi poniewczasie posypać głowę popiołem – na rozgrzeszenie i zwolnienie z odpowiedzialności karnej.

Dlatego nie ma mojej aprobaty dla bezwarunkowego no-fault. 

 

 

W czym mogę Ci pomóc?

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Budzowska Fiutowski i Partnerzy. Radcowie Prawni w celu obsługi przesłanego zapytania. Szczegóły: polityka prywatności.

    { 1 komentarz… przeczytaj go poniżej albo dodaj swój }

    c3p6 6 czerwca, 2022 o 23:18

    Zgadzam się z Panią Mecenas, ale wetknę swoje trzy grosze.

    Propozycja, aby dobrowolne zgłoszenie błędu medycznego znosiło odpowiedzialność karną za każdy jego rodzaj, jest grubą przesadą. Czyny pociągające za sobą najcięższe postaci ujemnych skutków biologicznych, tj. nieumyślne spowodowanie śmierci i nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, nie powinny być wyjęte spod rygorów prawa karnego.

    Ekskulpacja za nieumyślne spowodowanie średniego uszczerbku na zdrowiu? Szczerze mówiąc, nie mam zdania. Granicę między lekkim a średnim uszczerbkiem na zdrowiu stanowi czas. Zaledwie siedem dni. Zatem ujemny skutek biologiczny może być nikły, a to, czy jest lekkim bądź ciężkim uszczerbkiem, zależy od tego, czy trwa pięć dni czy dziesięć dni. Faktycznie niewielka różnica rodzi prawnie doniosłą różnicę. Z drugiej strony mamy przypadki średniego uszczerbku na zdrowiu, w których ujemne skutki biologiczne są bardzo dolegliwe i trwają miesiącami czy latami, a nawet nigdy nie ustępują.

    Jeśli chodzi o nieumyślne spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu, jestem jak najbardziej za. W tych przypadkach ujemne skutki biologiczne są nikłe i szybko przemijające. Zawsze trwają nie dłużej niż siedem dni. Prawie tyle, co nic.

    Podobnie postrzegam kwestię zniesienia odpowiedzialności karnej za nieumyślne narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Tutaj także jestem na tak, choć z innych powodów niż w przypadku lekkiego uszczerbku. W przestępstwie narażenia nie powstaje żaden ujemny skutek biologiczny. Owszem, życie pacjenta lub jego zdrowie są bardzo zagrożone, ale ostatecznie nie dochodzi ani do śmierci, ani do powstania ciężkiego uszczerbku. Zresztą w powszechnym odbiorze to chyba nawet nie jest przestępstwo.

    Alternatywnie można by zostawić pacjentom tylko możliwość wnoszenia prywatnego aktu oskarżenia za nieumyślne spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu i za nieumyślne narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zatem pacjent, który czułby się bardzo pokrzywdzony, mógłby pociągnąć profesjonalistę medycznego do odpowiedzialności karnej, tyle że musiałby wziąć sprawę karną w swoje ręce, a nie czekać na efekty pracy prokuratora.

    To nie jest żadna statystyka, a jedynie moje doświadczenie, ale większość spraw karnych przeciw profesjonalistom medycznym jest prowadzona w kierunku nieumyślnego narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Wynikałoby z tego, że już samo zniesienie odpowiedzialności karnej za popełnienie tego przestępstwa bardzo poprawiłoby sytuację profesjonalistów medycznych.

    Co się tyczy odpowiedzialności cywilnej, nie widzę ani jednego sensownego powodu do odbierania pacjentom lub ich rodzinom prawa do uzyskania odszkodowania i zadośćuczynienia za poniesione ujemne skutki biologiczne. Zatem pacjent powinien mieć zawsze prawo sądowego dochodzenia rekompensaty pieniężnej za szkodę na zdrowiu, a rodzina pacjenta za śmierć bliskiego. Przecież w procesie cywilnym pacjent lub jego rodzina i tak muszą wystąpić z inicjatywą i okazać determinację, tj. przygotować, wytoczyć i popierać powództwo. Poza tym odpowiedzialność cywilna nie rodzi żadnych istotnych negatywnych następstw dla rozsądnych profesjonalistów medycznych. Rozsądny profesjonalista medyczny ma wykupioną dobrą i wysoką polisę, dzięki czemu w razie porażki sądowej ciężar świadczenia pieniężnego spoczywa na ubezpieczycielu.

    To tak na szybko i w wielkim skrócie. Ślę pozdrowienia!

    Odpowiedz

    Dodaj komentarz

    Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się swoją wiedzą bezpłatnie.

    Jeśli potrzebujesz indywidualnej pomocy prawnej, napisz do mnie :)

    Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Budzowska Fiutowski i Partnerzy. Radcowie Prawni w celu obsługi komentarzy. Szczegóły: polityka prywatności.

    Poprzedni wpis:

    Następny wpis: