Teleporada, udzielana przez specjalistów i lekarzy POZ, stała się ostatnio podstawową formą leczenia. Wizyty na odległość umożliwiają okresową kontrolę, można otrzymać zalecenia lekarskie, e-zwolnienie, e-receptę, zlecenie na wyrób medyczny. To w dzisiejszych czasach czasem jedyna możliwość uzyskania szybkiej konsultacji. Czy na pewno pacjent korzystający z teleporady może czuć się bezpiecznie?
Większe bezpieczeństwo – czy na pewno?
Jak reklamuje NFZ:
„Dzięki telewizycie ograniczamy ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa, zapewniając większe bezpieczeństwo pacjentom i personelowi medycznemu.”
Niewątpliwie, z punktu widzenia epidemiologicznego, teleporada jest bezpieczną formą kontaktu z lekarzem. Jest tylko jedno „ale”.
Czy lekarze biorą odpowiedzialność za takie porady?
Można odpowiedzieć:
„Oczywiście, tak. Przecież to jedna z form udzielania świadczeń leczniczych. Dlaczego dobro pacjenta miałoby być w tym przypadku wyjęte spod prawa?”
A jednak problem istnieje.
Jak wielokrotnie pisałam, dokumentacja medyczna jest podstawowym źródłem wiedzy o faktach: jak przebiegało leczenie, w jakim stanie był pacjent, jakie działania podjął lekarz. Co za tym idzie: w razie sporu o błąd medyczny, to z dokumentacji medycznej biegli i sąd korzystają w pierwszej kolejności. Zeznania świadków – mimo formalnej „równości” dowodów – są zwykle na drugim planie.
Teleporada wyklucza błąd medyczny?
W toku teleporady może dojść do błędu medycznego.
Na przykład:
- zdalny wywiad zostanie zebrany nieprawidłowo
- przepisując lek, lekarz ustali nieprawidłową dawkę
- lekarz zbagatelizuje objawy podawane przez pacjenta i nie zasugeruje mu skorzystania z osobistej wizyty w placówce medycznej lub skontaktowania się ze stacją sanitarno-epidemiologiczną.
Jeśli nie zadbamy zawczasu o swoje interesy, możemy w praktyce stracić prawo do odszkodowania. Dlaczego?
Teleporada a dokumentacja medyczna
Choć szef NFZ zapewnia, że e-porada:
„ jest traktowana na równi z wizytą w gabinecie lekarskim”,
teleporadę od wizyty różni jeden istotny szczegół. Lekarz udziela teleporady z pominięciem obowiązków dotyczących dokumentacji medycznej wynikających z przepisów o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. (art. 7 ust. 4 Ustawy o Tarczy Antykryzysowej).
Dokumentacja medyczna prowadzona jest jedynie w postaci karty teleporady (art. 7 ust. 7 i ust. 8).
Krótkie życie karty teleporady
Karta teleporady zawiera (oprócz danych pacjenta i osoby udzielającej teleporady) informacje dotyczące stanu zdrowia oraz zalecanego procesu diagnostycznego i leczniczego:
- rozpoznanie choroby lub problemu zdrowotnego,
- zalecenia,
- informacje o wystawionych zaświadczeniach, receptach lub skierowaniach,
- inne informacje istotne dla procesu leczenia.
Wydawałoby się, że są to wystarczające informacje. Tak, pod warunkiem, że nie znikną. I tu dochodzimy do sedna:
Karty teleporady są przechowywane przez okres 30 dni od dnia udzielenia teleporady (ust.9)
Co ma zrobić pacjent, u którego dojdzie do pogorszenia stanu zdrowia po 30 dniach od błędnej teleporady? Choć teoretycznie roszczenia o odszkodowanie za błąd medyczny przedawniają się po 3 latach od dowiedzenia się o nim, możliwości udowodnienia błędnej teleporady po 30 dniach zmniejszają się niemal do zera.
W postępowaniu likwidacyjnym przed ubezpieczycielem i w procesie sądowym zostanie dowód z zeznań lekarza i zeznań pacjenta. Klasyczne „słowo przeciwko słowu”. Komu biegli i sąd dadzą wiarę? Najpewniej, jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, personelowi medycznemu.
Lekarstwo na kartę teleporady
Jakie jest – nomen omen – lekarstwo na „znikającą” dokumentację z teleporady? Pozostaje tylko udokumentowanie przez pacjenta teleporady, poprzez jej nagranie. O tym czy można nagrać wizytę, pisałam w poście „Czy mogę nagrać lekarza?”. W przypadku teleporady, w mojej ocenie nagranie rozmowy jest jak najbardziej uzasadnione, choćby po to, by pacjent mógł potem odsłuchać zapis rozmowy i precyzyjnie, na potrzeby leczenia, odtworzyć sobie zalecenia lekarza czy jego wskazówki odnośnie przyjmowania leków. I oby to nagranie nie przydało się w sądzie.
Każdy kij ma dwa końce
Nagranie przez pacjenta teleporady ma też walor, nazwijmy go, edukacyjny. Pacjent, który wie, że nagrywa rozmowę z lekarzem, będzie chciał jak najstaranniej i jak najbardziej wyczerpująco udzielić wszystkich informacji o swoim stanie zdrowia, przebiegu dotychczasowego leczenia, objawach i przyczynach, dla których poszukuje pomocy medycznej. W razie sporu sądowego i posłużenia się nagraniem, może to być broń obosieczna, szczególnie, gdy pacjent zataił np. informacje dotyczące uczulenia na leki i następnie doszło do wstrząsu anafilaktycznego.
Uzupełnienie
Zgodnie ze (słuszną) sugestią wyrażoną w komentarzu do tego postu, wyjaśniam, że opisane wymogi formalne w stosunku do karty teleporady oraz 30-dniowy termin jej przechowywania dotyczą świadczeń opieki zdrowotnej udzielanych w związku z przeciwdziałaniem COVID-19 za pośrednictwem systemu teleinformatycznego udostępnionego przez ministerstwo.
Nie zmienia to jednak faktu, że następstwa takiej teleporady – w szczególności, jeśli dotyczą np. kobiety w ciąży – mogą mieć bardzo poważne i wykraczające poza 30 dni konsekwencje. Stąd wszystkie moje uwagi poczynione w poście pozostają aktualne.
{ 5 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Proszę wstawić zastrzeżenie, że kartę teleporady sporządza się tylko do teleporad udzielanych w związku z przeciwdziałaniem COVID – za pośrednictwem platformy udostępnionej przez ministerstwo zdrowia.
Jeżeli teleporada jest poza tym systemem stosujemy standardową dokumentację medyczną i standardowe długie terminy przechowywania dokumentacji medycznej.
Bex powyższego artykuł wg mnie może niektóre osoby wprowadzić w błąd.
Dzień Dobry,
dziękuję za komentarz, ma Pan rację – dodałam na końcu postu stosowną informację. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za lekturę bloga!
Dlaczego karta teleporady ma być przechowywana tylko 30 dni? Dlaczego nie ma być na stałe włączona do dokumentacji? 🤔 Czy jest jakieś merytoryczne uzasadnienie dlaczego tylko 30 dni?
Wydaje mi się, że zwykła, papierowa karta teleporady mogłaby być dopięta do papierowej dokumentacji na stałe i tyle. Elektroniczną formę na razie można by pominąć, bo chyba lekarz nieraz z domu udziela porady . Poza tym i tak w IKP oraz ZIP jest takie minimum informacji jak świadczenie + Rp + ew skierowanie… Przychodzą mi do głowy 2 wyjaśnienia:
1) ustawodawca nie myślał jak pisał i wszystkiemu jak leci nadawał charakter tymczasowy;)
2) ustawodawca przewidział różne problemy i zawirowania w związku z udzielaniem teleporad, w tym różne zmiany w fucnjonowaniu placówek (wynikające np z kwarantany, zachorowań personelu, ogólnym bałaganem), zdaje sobie sprawę z ryzyka błędu medycznego przy udzielaniu porady na odległość i tym terminem 30 dni ochronił lekarzy przed roszczeniami jakie mogłyby nastąpić po epidemii (pacjent skieruje się po dokumentację raczej później niż po 30 dniach, a wtedy świadczeniodawca może już jej nie mieć….) Dodam, że przyszło mi to na myśl gdy przypomniałam sobie dyskusję na zebraniu Katedra Prawa Karnego UJ (17.04 br) nt odpowiedzialności za decyzje med. w trakcie epidemi, rozstrzygania kolizji dóbr – tam była wzmianka o tym , że w USA aktualnie zwolniono lekarzy z odpowiedzialności za decyzje terapeutyczne związane ze zwalczaniem epidemii. Tak mi się skojarzyło z tym obowiązkiem przechowywania dokumentacji jedynie przez 30 dni.
Oczywiście, że w wielu przypadkach pacjent nie będzie w stanie zrelacjonować tele-leczenia. Najgorzej będzie z pacjentami starszymi, bez opieki bliskich, bez umiejętności korzystania z technologii typu komputer, internet, smartfon i trafiających do szpitala w ciężkim stanie. Ale tak pewnie jest i teraz, a teleporady tyko pogorszą zorientowanie w chorobie i leczeniu 🙁 Myślę, że można jeszcze sporo pozmieniać w sposobie ich udzielania i regulacjach prawnych, a teraz po prostu wszystko było i jest robione na szybko, aby jakoś dać radę to ogarnąć. Wydaje mi się, że najważniejsze i będące najlepszą pomocą w rozwoju teleporad czy też e-porad jest słuchanie głosu środowiska medycznego oraz reprezentantów pacjentów i na takie konsultacje powinno nastawić się ministerstwo 🤔 Oraz na reperowaniu braków lekarzy, pielęgniarek, diagnostów lab. Głośno jest o tym ile respiratorów mamy, ile zakupiono, a personelu do ich obsługi się nie zakupi i nie wyprodukuje, a prawie wszystkie problemy mają jedną wspólną przyczynę – brak specjalistów i pochodną tego – permanentny brak czasu…także na jakość teleporady :/
Odnośnie komentarza Pana Marka – w jaki sposób kwalifikuje sie pacjenta do porady związanej z przeciwdziłaniem COVID-19? Czy wg wywiadu epidemiologicznego i objawów, czy może każdego pacjenta z objawami ze strony ukł. oddechowego kwalifikuje sie do tego typu teleporady? Jest to jakby dodatkowy obowiązek rejestrowania na karcie takiej „porady antykowidowej”?
Zajrzałam na stronę ministerstwa i widzę, iż ww teleporady udziela się tylko poprzez rządową stronę, a pacjent który zechce uzyskać poradę anty-COVID-19 od lekarza POZ lub nocnej i światecznej opieki, dostanie poradę „zwykłą” i nie będzie ona dokumentowana jako związana z przeciwdziałaniem COVID-19…tak?