NIK opublikował właśnie wynik kontroli pt. „Opieka okołoporodowa na oddziałach położniczych” (P/15/065).
Postępowanie kontrolne dotyczyło sprawdzenia, czy oddziały położnicze zapewniały pacjentkom i noworodkom świadczenia medyczne odpowiedniej jakości.
Konkluzja jest czytelna: nie wszystkie oddziały są w pełni bezpieczne dla rodzącej i dziecka.
Z mojego punktu widzenia, najistotniejsze nieprawidłowości stwierdzone w niektórych placówkach, a wypunktowane przez NIK to:
- braki w wyposażeniu (tylko osiem z 29 zbadanych przez NIK oddziałów spełniało wszystkie wymogi dotyczące wyposażenia),
- sale poporodowe, na których przebywają po porodzie matki z dziećmi, nie były wyposażone w sprzęt umożliwiający mycie i pielęgnację noworodka, co oczywiście może przełożyć się na zakażenie szpitalne,
- niewystarczająca obsada kadrowa (w większości (22) skontrolowanych szpitali podczas dyżuru był np. tylko jeden anestezjolog, który był przypisany do udzielania świadczeń na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii lub bloku operacyjnym), co oczywiście ma wpływ między innymi na dostępność znieczulenia do porodu oraz możliwość szybkiego wykonania cięcia cesarskiego. O znaczeniu czasu w podjęciu decyzji o cięciu, pisałam między innymi tutaj. A prawo do łagodzenia bólu porodowego jest jednym z ważniejszych praw rodzącej, wynika z obowiązujących, co obszernie komentowałam w tym poście,
- braki kadrowe dotyczą też lekarzy innych specjalności. Na dwóch oddziałach pracowała mniejsza liczba lekarzy niż wymagana, a w trzech dyżury pełnione były samodzielnie przez lekarzy, którzy nie posiadali wymaganej specjalizacji,
- aż w 17 szpitalach nieprzerwany czas pracy poszczególnych lekarzy, zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych, wynosił od 31,5 do 151 godzin. Oznacza to, że niektórzy lekarze pracowali non stop przez kilka dni,
- w żadnym ze skontrolowanych oddziałów nie przestrzegano wszystkich standardów opieki okołoporodowej,
- zdarzają się przypadki, w których – pomimo wskazań medycznych – nie zapewniono rodzącej pełnej opieki medycznej i nie wykonano cesarskiego cięcia bądź wykonano je zbyt późno (mimo wzrostu ogólnej liczby cc),
pacjentki, u których podczas pobytu w szpitalu z I poziomu referencyjnego, stwierdzi się stan średniej lub ciężkiej patologii, powinny być przekazane do oddziału o wyższym poziomie referencyjności – co nie zawsze ma miejsce.
Pełny tekst raportu i omówienia przeczytać można tutaj. Warto to zrobić, bo raport zawiera nazwy konkretnych kontrolowanych szpitali oraz wskazuje, czy i do jakich nieprawidłowości stwierdzono w danej placówce. Może się przydać, jako argument w sądzie, albo – lepiej – pomoże w decyzji, który szpital wybrać na miejsce porodu.
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Jednym zdaniem – aż strach rodzić?
Nie demonizowałabym. Może warto po prostu wiedzieć, gdzie są słabe punkty i zachować czujność – to akurat często zadanie dla partnerów rodzących…