Tak, to będzie wpis z gatunku: „Czy wiecie, że…?”:-)
Same dobre wieści.
Przy okazji procesów o błędy medyczne, najwięcej mówi się o zadośćuczynieniu. Wzbudza najwięcej emocji, bo to, jaką kwotę sąd przyzna w wyroku jako zadośćuczynienie, jest najczęściej wielką niewiadomą. A kiedy uda się wywalczyć dużą sumę, to media (a czasem i ja;-)) piszą, że to „rekordowa rekompensata za błąd medyczny”.
Najczęściej zresztą od razu pojawiają się też hejterskie wpisy pt. „to z naszych podatków”. Zakładam, że żaden z autorów tego typu komentarzy nigdy nie był ofiarą błędu medycznego ani innego wypadku… Gdyby był, wiedziałby co to jest cierpienie i walka o odzyskanie zdrowia.
Oczywiście, każdy ma własną „wycenę” cierpień i własne oczekiwania co do tego, jaka suma pieniężna mogłaby mu te cierpienia chociaż w pewnym stopniu wynagrodzić. Żeby jednak w pozwie żądać w miarę realnej kwoty, warto posłuchać, co na ten temat ma do powiedzenia Państwa pełnomocnik… Ale to temat na osobny wpis.
Pamiętajmy jednak, że zadośćuczynienie jest tylko jednym ze składników pełnej rekompensaty za wyrządzoną szkodę na zdrowiu. Dostaje się je jeden, jedyny raz.
Zaryzykuję więc tezę, że ważniejsza jest stała renta. Renta z tytułu zwiększonych potrzeb jest takim elementem naprawnienia szkody, który pozwala nam między innymi opłacić koszty opieki i pokryć rachunki za rehabilitację. Więcej na temat tej renty napisałam tutaj.
Renta z tytułu utraconych korzyści jest z kolei ekwiwalentem zarobków, które utraciliśmy przez brak pełnej sprawności. Takie zabezpieczenie daje nam pewność na całe życie, że już nie trzeba będzie się martwić o sfinansowanie podstawowych potrzeb osoby chorej.
Jest jeszcze odszkodowanie. Przepis mówi, że w ramach odszkodowania powinny być naprawione straty, które ponieśliśmy. Ponieśliśmy, czyli wydaliśmy? Czy „ponieśliśmy” to też to, co mamy do wydania w przyszłości, bo na przykład trzeba będzie za rok kupić dla dziecka większy wózek, na który nas teraz nie stać, albo zrobić remont łazienki tak, żeby było w niej bezpieczniej i wygodniej kąpać osobę z niedowładami? Albo kupić samochód, bo nie ma jak się dostać do ośrodka rehabilitacji?
No właśnie.
Czas na zapowiedziane dobre wieści.
Sąd Najwyższy* na szczęście podszedł do interpretacji tego przepisu zgodnie z tym, co mówi nam intuicja, a nie sucha litera prawa.
Celem odszkodowania jest przywrócenie stanu istniejącego przed wypadkiem. Czasem powrót do pełnej sprawności nie jest możliwy, ale poszkodowanemu można przynajmniej zapewnić warunki życiowe zbliżone do tych, jakie miał przed wyrządzeniem mu uszczerbku.
W tej sytuacji zakup samochodu czy adaptacja mieszkania dla potrzeb osoby niepełnosprawnej nie są „luksusami”. Jeśli ktoś ma trudności w samodzielnym poruszaniu, to koszt zakupu auta będzie uznany najczęściej przez sąd jako celowy i niezbędny. Jak pisze jednak Sąd Najwyższy:
„oceny wymagają tu jednak różne okoliczności, jak np. to, czy i jaki zawód wykonywała osoba pokrzywdzona przed wypadkiem, czy i jak często musiała się poruszać, czy samochód z którego korzysta poszkodowana nadaje się do montażu odpowiednich urządzeń umożliwiających samodzielne poruszanie się nim”.
Podobnie ma się sprawa z kosztami adaptacji mieszkania.
Podsumowując: jeśli takie wydatki jak zakup samochodu albo przebudowa mieszkania dla poszkodowanego pacjenta są niezbędne, alby ułatwić mu funkcjonowanie, możemy uzyskać pieniądze na ten cel w ramach odszkodowania!
*Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 2 marca 2016 roku, sygn. akt. V CSK 360/15
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }