W wielu procesach reprezentuję dzieci, które są ciężko poszkodowane na zdrowiu dlatego, że w trakcie porodu nie wykonano na czas cięcia cesarskiego. Z drugiej strony, prowadzę też postępowania w imieniu matek, które doznały uszczerbku na zdrowiu w wyniku wykonanego cięcia cesarskiego.
Według ekspertów odsetek cięć cesarskich nie powinien przekraczać 20% wszystkich porodów. W Polsce jest to blisko 48%.
Wskazania do cięcia cesarskiego
W opinii położników, na wysoką liczbę cięć w Polsce wpływ mają:
- Ograniczony dostęp do znieczulenia okołoporodowego. Kobiety boją się bólu, co jest oczywiste i uzasadnione.
- Brak wiedzy przyszłych rodziców, że cięcie cesarskie nie jest idealnym, pozbawionym wad rozwiązaniem.
- „Naciągane” wskazania pozapołożnicze, wśród których są wskazania ortopedyczne, laryngologiczne czy kardiologiczne do cięcia cesarskiego. Ostateczną decyzję podejmuje lekarz położnik i jeśli nie uwzględni takiego wskazania, a dojdzie do powikłań, to na nim będzie ciążyć odpowiedzialność. Popularnym wskazaniem jest nieprzepracowana tokofobia – lęk przed ciążą i porodem drogami natury, lęk przed skurczami macicy.
- Przekonanie wśród lekarzy, że „nikt nikogo nie oskarżył za wykonane cięcie, a wielu za niewykonane lub wykonane za późno”.
- Podejście lekarza: poród drogami natury trwa i trzeba go odpowiednio nadzorować, cięcie można zaplanować w dogodnym dla lekarza (i pacjentki) terminie.
- Fakt, że w Polsce wykonuje się wiele niepotrzebnych, wykonywanych na zasadzie rutyny, nacięć krocza.
Cięcie cesarskie na życzenie?
Ja dodam do tego jeszcze jedną, według mnie najważniejszą przyczynę zbyt wielu cięć cesarskich. Jednym z istotnych czynników, który powoduje, że kobiety chcą mieć tak zwane cięcie cesarskie na życzenie, jest obawa przed jakością prowadzenia porodu naturalnego. Lęk przed tym, że nie będzie w porę wychwycone zagrożenie dla dziecka i nie będzie w porę właściwej reakcji.
Niedotlenienie podczas porodu
Takich sytuacji jest niestety nadal zbyt dużo. W jednym z procesów prowadzonych przez kancelarię BFP zapadł niedawno wyrok karny. Sąd skazał lekarkę odpowiedzialną za prowadzenie porodu, w trakcie którego zmarło dziecko, na karę 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Skazana ma też zapłacić grzywnę i nawiązkę na rzecz poszkodowanych rodziców. Straciła prawo wykonywania zawodu na 2 lata.
Niedotlenienie dziecka przez błędy lekarza
Biegli stwierdzili, że do śmierci dziecka doszło w wyniku szeregu nieprawidłowości popełnionych przez lekarkę, która nie nadzorowała dobrostanu dziecka w sposób należyty. Po pierwsze, nie zapoznała się z pierwszym zapisem KTG pacjentki. Zapis ten nie był prawidłowy. Był wskazaniem do co najmniej wdrożenia stałego monitorowania tętna płodu za pomocą aparatu KTG. W razie jakichkolwiek dalszych nieprawidłowości trzeba było natychmiast zabiegowo zakończyć ciążę.
Na dalszym etapie porodu oskarżona niewłaściwie zareagowała na zanik tętna dziecka i odpłynięcie zielonych wód płodowych. Tętno co prawda odnaleziono, jednak nie dało się go monitorować za pomocą KTG. Oskarżona zdecydowała, aby mimo to poród prowadzić dalej naturalnie, przez dalszą godzinę. Tymczasem, w obliczu objawów zagrożenia płodu oraz braku możliwości należytego monitorowania tętna płodu, ciążę należało pilnie zakończyć za pomocą cięcia cesarskiego. Niestety, dziecko urodziło się martwe.
Czyn oskarżonej Sąd ostatecznie zakwalifikował jako przestępstwo z art. 160 § 1 i 2 k.k., tj. umyślne narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez sprawcę, na którym ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną.
O tym, że niełatwo jest udowodnić w procesie, czy to cywilnym czy karnym, opóźnienie w decyzji o cięciu cesarskim, możesz przeczytać też w poście „Niedotlenienie podczas porodu – jak to widzą biegli”.
Cięcie cesarskie na życzenie – zagrożenia dla matki
Jak wspomniałam, trafiają też do mnie kobiety poszkodowane na skutek powikłań po cięciu cesarskim. Większość takich sytuacji nie uprawnia jednak do odszkodowania za błąd medyczny. Dlaczego? Bo cięcie cesarskie to poważna operacja. Należy się więc liczyć z tym, że jak z każdym zabiegiem – wiąże się z nią ryzyko powikłań niezawinionych przez personel medyczny i takich zdarzeń medycznych, za które niezwykle trudno jest udowodnić komukolwiek odpowiedzialność.
Należą do nich m.in.:
- powikłania śródoperacyjne – uszkodzenie narządów jamy brzusznej, m.in. dróg moczowych czy jelit, krwotok;
- zakażenia rany;
- powikłania odległe przy kolejnych ciążach, np. ryzyko ciąży w bliźnie czy zrosty.
Cięcie cesarskie na życzenie – zagrożenie dla dziecka
Generalnie, cięcie cesarskie nie jest korzystne dla noworodka. Poród drogami natury jest pożądanym okresem adaptacji dziecka z życia macicznego, środowiska wodnego – do życia pozamacicznego. Przy cięciu cesarskim nie ma etapu, kiedy w trakcie porodu ściany kanały rodnego uciskają płuca dziecka, a płyn owodniowy jest samoistnie ewakuowany. Powoduje to większą liczbę powikłań oddechowych u noworodków.
Po przejściu przez drogi rodne noworodek kolonizuje się też florą bakteryjną matki, co kształtuje jego układ immunologiczny na przyszłość i zapobiega wielu chorobom. Tego „cesarka” nie zapewni.
Jak uniknąć powikłań okołoporodowych?
Podsumowując: nie dziwię się tym rodzącym, które nawet mając świadomość ryzyka dla siebie i dla dziecka, związanego z cięciem cesarskim, boją się tego, że w sytuacji komplikacji w trakcie porodu drogami natury dojdzie do niedotlenienia dziecka, a skutkom nie uda się zapobiec.
Nie dziwię się też tym położnikom, którzy chcieliby przekonać kobiety do rodzenia drogami natury.
Jedno jest pewne: nie zmniejszymy odgórnymi nakazami czy zakazami odsetka cięć cesarskich. Zaufanie kobiet do położników buduje się na fundamencie kompetencji i zaangażowania. I zrozumieniu, że kobieta ryzykuje tym, co ma najcenniejsze: zdrowiem i życiem swojego dziecka, więc nie jest łatwo pozyskać jej zaufanie.
{ 4 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Cięcie cesarskie na życzenie powinno być opcją. Skoro oba sposoby maja ryzyko powiklan nawet idealnie przeprowadzone (chociazby matczyne po porodzie drogami natury jak nietrzymanie moczu, problemy ze statyką a potem te pacjentki w systemie sa kompletnie zapomniane).
Odpowiednio poinformowana pacjentka powinna miec prawo do decyzji, bedac swiadoma roznych powiklan z kazdej decyzji.
Jak jest np. zapalenie pecherzyka żółciowego i jest propozycja laparoskopowego wyeciecia pecherzyka to w razie braku zgody na laparoskopowie bo pacjent mimo pelnej informacji ma w glowie ze laparotomia jest lepsza to obowiazkiem jest wykonanie leczenia zdecydowanie mniej optymalnego ale takiego na jakie mamy zgode pacjentka mimo ze tutaj teoretyczny wybor bylby skrajnie nierozsadny to pacjentk ma prawo podejmowac bledne decyzje.
Tylko kobieta w ciazy nie ma prawy podjecia blednej decyzji jaka jest ciecie cesarskie bez koniecznosci.
To stad sa te wymyslone bzdurne wskazania pozapoloznicze.
W pełni się z tym poglądem zgadzam pod jednym warunkiem: że ciężarna będzie naprawdę rzetelnie poinformowana o zindywidualizowanym ryzyku jednego i drugiego rozwiązania w jej przypadku.
Naszła mnie jeszcze jedna refleksja.
Nadanie pacjentce / ciężarnej prawa decydowanie o sobie mogłoby wpłynąć na zmniejszenie ilości cięc cesarskich.
Pacjentka jak bedzie chciala to i tak załatwi sobie to w mniej lub bardziej zgodny z prawem poród przez cięcie cesarskie a większość jest przez brak informacji lub strach.
W krajach zachodnich gdzie jest możliwość wyboru odsetek cięć jest mniejszy, bo jest informacja i mniej strachu.
Świadomość ciężarnej że jak poród będzie się przedłużał i ona fizycznie będzie wykończona i nawet bez oznak zagrożenia płodu lub matki sam ten fakt mógłby stanowić podstawę do cięcia cesarskiego to otworzyłoby więcej kobiet na chęć podjęcia próby porodu i przekonania się ze w XXI wieku w erze monitorowania dobrostanu płodu i znieczulenia porodu to nie jest trauma na całe życie ale może to być coś pozytywnego, mogłoby to ograniczyć „załatwianie” wątpliwych wskazań aby tylko nie ryzykać porodu na siłę za wszelką cenę.
Podsumowując że celem nie jest po prostu zdrowa matka i zdrowe dziecko, ale tez matka bez psychicznej traumy poprzez brak wsparcia, brak znieczulenia, brak informacji, brak zrozumienia.
Takie postępowanie też swiadomosc mozliwosci ciecia na wybór pacjentki w niewielkim stopniu moze by przekonalo niektore kobiety do ciazy, albo ze jesli sa po traumie porodu i tak to odczuwaja to drugi tak nie musi tez wygladac.
Dziękuję za komentarz, to bardzo ciekawy pogląd i nietuzinkowe spojrzenie na problem. Wydaje mi się, że takie podejście w połączeniu z zapewnieniem na etapie porodu fizjologicznego wsparcia, znieczulenia (na życzenie) i pełnej informacji – mogłoby przynieść fantastyczne rezultaty. Przede wszystkim „na wejściu” kobiety nie byłoby nastawione wyłącznie na cięcie cesarskie. Pozdrawiam serdecznie.