Nie, ten post nie będzie o orzeczeniu Trybunału z 22 października 2020 r. dotyczącego prawa do aborcji. Dziś opiszę sytuację, która nie powinna mieć miejsca, bo nie było cienia wątpliwości – ciąża w bliźnie po cięciu cesarskim zagrażała życiu kobiety. A mimo to lekarz nie udzielił pacjentce wymaganej pomocy.
Pacjentka trafiła do ginekologa w związku z wczesną ciążą. Lekarz wykonał badanie USG. Stwierdził, że pęcherzy ciążowy jest blisko blizny po cesarskim cięciu, ale że to dopiero początek (6 tydzień) i jeszcze nic nie da się przesądzić i trzeba obserwować. Kontrolne badanie miało miejsce w 8. tygodniu. Lekarz potwierdził diagnozę: ciąża w bliźnie po cieciu cesarskim.
Ciąża w bliźnie po cięciu cesarskim
to sytuacja, kiedy pęcherzyk ciążowy jest zaimplementowany w bliźnie lub ubytku blizny po cięciu cesarskim. Wczesne rozpoznanie i leczenie jest kluczowe, bo przebieg ciąży może zagrażać życiu kobiety. Leczenie polega na zakończeniu ciąży.Ciąża w bliźnie. Wszystko dobrze?
Kolejna wizyta, w 11. tygodniu przebiegła podobnie. Pacjentka uzyskała jedynie lakoniczną informację, że jej ciąża jest ciążą wysokiego ryzyka, ale płód rozwija się prawidłowo, a ciąża ma przebieg niezakłócony. Znów bez szczegółów: jakie są zagrożenia dla matki, dla płodu, jakie są możliwe komplikacje przy porodzie, jak zapobiec ryzyku powikłań przy ciąży w bliźnie i jakie są możliwości działania od strony medycznej. Podczas kolejnego badania, w 14. tygodniu lekarz kolejny raz przekazał informację, że ciąża rozwija się prawidłowo i nie ma powodu do niepokoju. Wszystko miało zmierzać w dobrym kierunku.
Rozpoznanie ciąży w bliźnie
Rozpoznania ciąży w bliźnie dokonuje się głównie w USG dopochwowym, który jest złotym standardem diagnostyki w takim przypadku.Krwotok, usunięcie macicy
Niestety jednak już następnego dnia w traumatycznych dla pacjentki okolicznościach doszło do krwotoku. Cudem zdołała wezwać karetkę. W momencie przywiezienia jej przez ZRM do szpitala pacjentka była już stanie ciężkim. Ze skrajnie niskim ciśnieniem tętniczym, nieoznaczalnym tętnem i ograniczonym kontaktem. W wykonanym badaniu USG stwierdzono ciążę obumarłą oraz płyn z licznymi skrzepami w jamie brzusznej. Pęknięcie macicy i krwawienie do jamy brzusznej.
Pacjentka w trybie pilnym została zakwalifikowana do operacji ze wskazań życiowych. W trakcie operacji z uwagi na obfite krwawienie, znaczne uszkodzenie mięśnia macicy oraz stan powódki i ryzyko rozwinięcia DIC (zespołu rozsianego wykrzepiania wewnątrznaczyniowego) lekarze zdecydowali o usunięciu macicy.
Badanie histopatologiczne usuniętej macicy potwierdziło, że pęknięcie macicy wystąpiło dokładnie w miejscu, w którym dochodziło do wrastania ciąży w bliznę po cesarskim cięciu. Całe zdarzenie miało miejsce kilka lat temu. Pacjentka wystąpiła o odszkodowanie i zadośćuczynienie za błąd lekarski. Sprawa jest w toku.
Brak informacji o ryzyku utrzymania ciąży
Czy lekarz miał prawo arbitralnie decydować o życiu i zdrowiu pacjentki, nie informując jej, że utrzymanie takiej ciąży może być dla niej śmiertelnie niebezpieczne? Oczywiście, że nie. W takiej sytuacji wszelkie decyzje należy podejmować w porozumieniu z pacjentką, po dokładnym poinformowaniu jej o szansach i ryzykach związanych z próbą donoszenia ciąży.
W pewnych przypadkach ciąża w bliźnie może się rozwijać w taki sposób, że teoretycznie możliwe jest donoszenie ciąży. Ale i tak w jej trakcie występuje ryzyko ciężkiego krwotoku, co jest zagrożeniem życia matki. Najczęściej pęcherzyk ciążowy jest jednak tak głęboko umiejscowiony w obrębie blizny, że ryzyko pęknięcia macicy i krwotoku już w pierwszym trymestrze ciąży jest bardzo wysokie.
Ciąża w bliźnie
jest patologią ciąży, które jest wskazaniem do terminacji (zakończenia) ciąży bezpośrednio po stwierdzeniu lokalizacji w bliźnie. Ma to uchronić pacjentkę przed koniecznością wykonania ratunkowej histerektomii, a w konsekwencji zachować płodność.Ciało i wybór kobiety
Nawet, jeśli pacjentka podejmie ryzyko utrzymania ciąży w bliźnie, to będzie to wyłącznie jej wybór. Jedynie kobieta ma prawo w takiej sytuacji decydować o swoim ciele, o swoim życiu i zdrowiu. Pozbawienie kobiety prawa do podjęcia świadomej decyzji co do utrzymania lub przerwania ciąży narusza jej dobro osobiste – prawo do samostanowienia.
Ten przypadek idealnie obrazuje, o czym mowa w art. 4a ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży:
– przerwanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza, w przypadku gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej.
Ten przepis nie budzi wątpliwości. A mimo to lekarze – jak pokazuje opisana sytuacja – często nie wywiązują się ze swoich obowiązków udzielenia ciężarnej rzetelnej i prawdziwej informacji o jej stanie zdrowia.
A tak na marginesie: czy teraz dodatkowo lekarze udzielając informacji o stanie zdrowia płodu mają zacząć się bać, że zostaną oskarżeni o pomocnictwo w aborcji z przyczyn, które zdelegalizowano? Czy kobiety przestaną być informowane, że noszą dziecko, które z dużym prawdopodobieństwem jest ciężko i nieodwracalnie upośledzone albo cierpi na nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu?
Witam w piekle kobiet.
{ 4 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Przerażająca sprawa, podważająca zaufanie do środowiska ginekologow. Wnioski nasuwają sie same -czy tersaz bedziemy zaskakiwane przy porodzie nieuleczalna chorobą u dziecka? Co jeszcze musi sie stac, ile takich pacjentek musi przejsc swoje traumy, żebysmy przestali traktowac prawo do aborcji jako fanaberie…
Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za ten wpis.
Już teraz to się dzieje, byłam umówiona na zabieg usunięcia polipa (rok czekałam bo było to przesuwane z powodu pandemii). Okres mi się trochę przesunął i byłam w 13dniu cyklu. Lekarz odmówiła mojego przyjęcia bo mogę być w ciąży (mimo że nie wspóżyję!!!) i gdybym była w 12dniu cyklu to mogę iść na zabieg. Ale jak widać dzień robi różnicę i mogę być w ciąży mimo nie uprawiania seksu… Lekarz potem może odpowiadać jak okaże się że byłam w ciąży… (ale jak to możliwe, skoro nie współżyję?)
Dramatyczna sytuacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Jednak twierdzenie, że samo informowanie pacjentki o wadach płodu, będzie mogło zostać uznane za “pomocnictwo w aborcji” jest raczej przesadzone. Zakończenie artykułu jest przez to mocno populistyczne (w duchu głównego nurtu obecnego teraz w mediach i społeczeństwie). Lekarz powinien bezwzględnie informować pacjentke o stanie jej i dziecka oraz o zagrożeniach. Zdelegalizowanie jednej przesłanki aborcyjnej nie może tłumaczyć zaniechań lekarzy w kwestiach informacyjnych. Takie zbyt daleko idące porównania, czy też wnioski mają tylko wzmocnić retorykę proaborcyjną 🙁
Jestem po trzech CC. Niestety nie miałam prawa prosić o podwiązanie jajników, co pozwoliłoby uniknac ryzyka opisanego powyżej. Dlaczego kobieta w tym kraju musi żyć w ciągłym stresie? Czy jeśli znajdę po raz 4 w ciążę osieroce trójkę moich ukochanych dzieci? Wbrew mojej woli. Bo tak chce PIS.