Sąd Najwyższy ma rozstrzygnąć wkrótce, kto ma prawo do zadośćuczynienia za błąd medyczny. A konkretnie, czy takie prawo do odszkodowania ma tylko poszkodowany pacjent, czy też – jak na przykład w sytuacji dziecka poszkodowanego przez przebieg porodu – także członkowie jego rodziny, którzy się nim zajmują na co dzień.
Oczywiście, problem nie dotyczy tylko osób poszkodowanych przez błędy lekarskie, ale też ofiar wypadków komunikacyjnych i innych, w wyniku których ucierpiał człowiek.
O problemie pisałam już wielokrotnie, bo przecież jest to bardzo ważne. Pieniądze, jakie sąd zasądzi dziecku, są jego i powinny być przeznaczane wyłącznie na jego potrzeby. A co na przykład z rodzeństwem poszkodowanego, małego pacjenta? Przecież ono też nie ma łatwego życia…
Przykładów nie trzeba szukać daleko. Często jedyne wakacje to te spędzone z bratem czy siostrą na turnusie rehabilitacyjnym. Mamę czy tatę mają dla siebie rzadko, bo rodzice cały czas poświęcają opiece nad dzieckiem z MPD.
Czy sprawca błędu medycznego lub wypadku nie powinien pokryć też kosztów, które pozwalałby rodzinie tak zorganizować dzień codzienny, żeby ich życie choć trochę zbliżyło się do modelu funkcjonowania innych rodzin?
Komisja Nadzoru Finansowego uważa, że nie. Koronnym argumentem KNF jest interes ubezpieczycieli szpitali i lekarzy. Komisja na poparcie swojego stanowiska daje przykład danych dotyczących zadośćuczynień dla bliskich śmiertelnych ofiar. Pokazują one, że jeden taki przypadek skutkuje średnio wypłatą świadczenia dla trzech osób z rodziny, po 33 tys. zł.
Według szacunków KNF, w przypadku uznania, że nie tylko bezpośrednio poszkodowani, ale i ich bliscy mają prawo do rekompensaty, te „ekstra wydatki” w zależności od zakresu ochrony mogą wymagać podwyżki od 0,5 do 5,5 proc. ceny polis OC, które już i tak w ostatnich latach zdrożały.
No i co z tego?
Dlaczego cena polisy OC komunikacyjnego ma być argumentem za pozbawieniem zadośćuczynienia osób, którym się odszkodowanie za błąd lekarza należy?
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }