W tytule nie chodzi bynajmniej o kręgosłupy moralne rodziców dziecka poszkodowanego przez błąd przy porodzie. O pokusie łatwego życia – bez niepełnosprawnego dziecka – i konsekwencjach takiej decyzji rozmawiałyśmy kiedyś z mec. Agnieszką Swaczyną. Tamten wywiad przeczytasz tutaj: „Rozwód z niepełnosprawnością dziecka”, a tym razem poruszę temat – przynajmniej z pozoru – prostszy.
Zdrowie rodziców na dalszym planie?
Co ze zdrowiem rodziców, opiekujących się od urodzenia dzieckiem, za którego niepełnoprawność ponosi odpowiedzialność szpital, w którym odbył się poród? Czy oni są niewidzialni dla sprawcy tragedii i jego ubezpieczyciela?
Jak pewno wiesz, sprawami o błędy medyczne zajmuję się długo. Zapewne to jedna z przyczyn, dla której moi klienci sprzed kilku czy kilkunastu lat nie tylko po prostu przesyłają pozdrowienia, czy polecają mnie i moją kancelarię znajomym w potrzebie, ale i często wracają z nowymi problemami.
Te stare-nowe sprawy to prosta konsekwencja wciąż tego samego błędu przy porodzie sprzed lat. Podwyższenie renty (bo wzrosły koszty leczenia i opieki)? Oczywiście. Nowe wydatki – na przykład winda, bo już nie da się dłużej dźwigać dziecka po schodach? Jak najbardziej, koszt powinien zwrócić ubezpieczyciel szpitala.
Nawet, jeśli sąd w wyroku nie zawarł klauzuli ustalenia odpowiedzialności na przyszłość, to i tak sprawca musi pokryć konieczne wydatki poniesione po latach od zakończenia sprawy w sądzie.
Co będzie z moim dzieckiem?
Stosunkowo jednak rzadko zdarza się, żeby rodzice mieli czas pomyśleć o swoim zdrowiu i swoich potrzebach. Choć z drugiej strony, często ich głowę zaprzątają myśli „co będzie z moim synem/córką, kiedy mnie zabraknie…?”
Prowadzę właśnie jedną z takich spraw. Sprawę – nazwijmy ją – o kręgosłupy rodziców. Dziewczynka poszkodowane przy porodzie jest dziś dorosłą, pełnoletnią kobietą. Rodzice z poświęceniem się nią opiekują, ale mimo ich oddania, już i wiek, i sprawność nie ta. Co oczywiste, szwankuje także zdrowie.
W kodeksie cywilnym jest taki przepis: „Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia” (art. 415 kc). I kolejne artykuły, z których wynika, że sprawca powinien zapłacić odszkodowanie – na przykład zwrócić koszty leczenia – i zadośćuczynienie. Postanowiłam skorzystać z tych przepisów, ale tym razem walcząc o zadośćuczynienie nie tylko dla dziecka, ale i dla rodziców.
Kręgosłupy rodziców jak drzewa smagane wiatrem
W sprawie, o której pisze, biegli napisali tak:
„Dostępna dokumentacja medyczna powodów pozwala na rozpoznanie u obojga powodów choroby zwyrodnieniowej kręgosłupa.
Według licznych autorów u osób powyżej 30 roku życia trudno jest znaleźć kręgosłup niewykazujący zmian zwyrodnieniowych krążka międzykręgowego. Oprócz pionowej postawy ciała i utrzymywania go w niezmienianej pozycji, również czynniki genetyczne wpływają na wcześniejsze wystąpienie zmian degeneracyjnych krążka międzykręgowego. Badania na dużych grupach wykazały też szczególną częstość uszkodzeń krążka np. w grupie sportowców, u których jest to związane jest to zwykle z cyklicznym poddawaniem szkieletu osiowego przeciążeniom treningowym.
Podobne obserwacje dotyczą chorych eksponowanych zawodowo na przeciążenia kręgosłupa związane z wykonywaniem pracy wymagającej wielokrotnego dźwigania lub przenoszenia ciężarów w wymuszonej, statycznej (np. pochylonej, z przymusowym ustawieniem kończyn górnych) pozycji ciała.
Sprawowanie wieloletniej, całodobowej opieki nad niepełnosprawnym, rozwijającym się fizycznie dzieckiem z rosnącą masą ciała, związane z jego cyklicznym dźwiganiem, przenoszeniem, noszeniem itp., jest niczym innym jak przewlekłą ekspozycją na przeciążanie szkieletu osiowego, przyspieszającą jego procesy degeneracyjne.
Dwa odcinki kręgosłupa są szczególnie narażone na te czynniki przeciążające. Jest to odcinek szyjny, o najdelikatniejszej strukturze anatomicznej i lędźwiowy, ze względu na anatomiczne uwarunkowanie do przenoszenia największych obciążeń.
Można tu użyć obrazowego porównania do drzewa smaganego podmuchami wiatru. Najlepiej znosi je dolna część drzewa (analogia do kręgosłupa lędźwiowego), ale najbardziej odkształca się wierzchołek (analogia do kręgosłupa szyjnego). W niesprzyjających okolicznościach jako pierwsza lamie się górna część drzewa (analogia do dynamiki zmian chorobowych w odcinku szyjnym).”
Co dalej ze zdrowiem rodziców?
Według biegłych rokowania dla rodziców są zdecydowanie złe. Fizjoterapia może pomóc jedynie doraźnie. Ale i na to trzeba mieć czas.
Może kiedy trudno jest wyrwać dla siebie nawet godzinę, ten czas na zadbanie o swoje zdrowie trzeba zwyczajnie sobie kupić? A zapłacić za ten czas i za stracone zdrowie rodziców powinien sprawca, czyli szpital i jego ubezpieczyciel.
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Wyimek z opinii biegłych lekarzy, ten o przeciążeniu kręgosłupa, jest po prostu perełką literacką w biurowo-kancelaryjno-medycznym języku opinii sądowo-lekarskich. Wywód napisano bardzo zrozumiale i ze swadą. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba.
Mnie też zachwycił:) To drzewo smagane podmuchami wiatru – czyż rodzic w istotnie nie jest takim drzewem? Pozdrawiam serdecznie.