Złapałam się na tym, że chyba zbyt często narzekam: że trudno wygrać sprawę o błąd lekarski, że biegli są stronniczy, że nie ma jak udowodnić, że leczenie na NFZ jest w praktyce niedostępne, jak ktoś nie ma czasu czekać miesiącami, albo i latami. I tak dalej.
A dziś – przygotowując się do jutrzejszego wykładu na temat procesów o błąd medyczny – pomyślałam, że nie jest przecież tak źle!
Spośród z zakończonych w ostatnim czasie spraw o błąd podczas porodu, wybrałam cztery wyroki. Będę je omawiać podczas seminarium, które mam prowadzić. Wszystkie mądre, dobrze uzasadnione przez Sądy!
Z każdego uzasadnienia zacytuję tu jedno, wybrane zdanie.
Pierwszy wyrok:
„Sąd oddalił wniosek strony pozwanej o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego neonatologa jako nie mający znaczenia dla rozstrzygnięcia i prowadzący do przedłużenia postępowania, bowiem spowodowany był on w istocie niezadowoleniem z wyników opinii biegłego ginekologa – położnika. Samo niezadowolenie z wniosków opinii nie stanowi podstawy do przeprowadzenia dowodów z opinii kolejnych biegłych, a strona pozwana nie przedstawiła do opinii takich zarzutów, które podważyłyby tok rozumowania biegłego YX”.
I w ten oto sposób sąd był w stanie zakończyć postępowanie w rekordowym czasie trzech lat – to bardzo dobry czas, jak na sprawę o odszkodowanie za błąd medyczny… O tym, jakie znaczenie dla procesów medycznych ma upływ czasu, pisałam między innymi tutaj.
Drugi wyrok:
„Zdaniem Sądu jest okolicznością nie budzącą wątpliwości, że tym samym działaniem, którym wyrządzono krzywdę małoletniej powódce, została wyrządzona szkoda także powodom – rodzicom. Sąd nie znalazł podstaw, aby różnicować zakres krzywdy matki i ojca dziecka”.
Sąd zasądził zadośćuczynienie zarówno dla poszkodowanego na skutek przebiegu porodu dziecka, jak również na rzecz obojga rodziców. Jako podstawę wskazaliśmy naruszenie ich prawa do spokojnego, niezkłóconego rodzicielstwa i naruszenie dobra osobistego w postaci szczególnej więzi rodziców z dzieckiem w prawidłowo funkcjonującej rodzinie. To ważny wyrok – potwierdza, że w przypadku poważnej niepełnosprawności członka rodziny – prawo do zadośćuczynienia mają też najbliżsi! Pisałam o tym też tutaj (to inny wyrok).
Trzeci:
„Powódka nie miała obowiązku zgłaszania roszczenia w pełnej wysokości, w szczególności, gdy zostało ono zgłoszone dość wcześnie po narodzinach powódki przez jej rodziców, a skoro zadośćuczynienie powinno być oceniane obiektywnie w aspekcie rozmiaru doznanej przez nią krzywdy, zatem nie można wykluczyć prawa do weryfikacji oceny wysokości żądania już po jego wniesieniu”.
Co to oznacza w praktyce? Że jest możliwe zwiększenie kwoty zadośćuczynienia, jakiej się żąda, nawet w trakcie procesu. Trzeba jednak pamiętać o przedawnieniu!
Czwarty:
„Naturalne jest, że bezpodstawne opóźnianie operacji cesarskiego cięcia w sytuacji obserwowania zaniku tętna płodu oraz innych niekorzystnych czynników dla porodu siłami natury, zwykle grozi głębokim niedotlenieniem i dalszymi ciężkimi skutkami w postaci np. porażenia mózgowego. W tej sytuacji pozwani musieliby wykazać, że w ten sposób ustalony normalny związek przyczynowy został zerwany przez decydujące zadziałanie innego czynnika, prowadzącego do szkody”.
Wydawałoby się – oczywiste i logiczne. Niestety nie zawsze. Dlatego chwała Sądowi w tej sprawie, że takie właśnie założenie stało się punktem wyjścia dla jego dalszych rozważa. Sąd w efekcie uznał, że szpital nie wykazał, że to hipotetyczne inne czynniki, takie jak ciąża bliźniacza, poród przedwczesny czy zakażenie, a nie zaniedbania pracowników szpitala, spowodowały głębokie niedotlenienie podczas porodu.
O klasycznych próbach obciążania matki winą za stan zdrowia noworodka też już pisałam, w poście „To wina matki”.
I na koniec wisienka na torcie optymizmu procesowego:-) Zwykle narzekam też, że biegli są oderwani od realiów, a na listach biegłych sądowych zostali jedynie pasjonaci (będący często „rzecznikami” kolegów -lekarzy) albo emeryci.
Dziś przesłuchiwałam biegłą, która miała złożyć ustne wyjaśnienia do wydanej wcześniej opinii prywatnej. Biegła, Pani Profesor, lat …88.
Na sali sądowej: 100 % rzeczowości, 100% kultury, 100% błyskotliwości wypowiedzi.
Niejeden „pistolet”, młodzik w wieku 50 lat, mógłby za tą biegłą teczkę nosić;-)
Więc przyznaję: wiek (metrykalny) nie ma znaczenia!
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }